KRZYSZTOF MASŁOŃ: Szósty tom „Dziejów Polski”, który właśnie się ukazał, obejmuje czas niezwykle ważny dla naszej historii, a także dla współczesności. To w XVII w. z całą mocą ujawnia się kwestia ukraińska. Opozycja wobec władzy królewskiej nie tylko szuka poparcia za granicą, lecz także wręcz wspiera obcą interwencję zbrojną. Wreszcie pojawia się tyleż dziwne, ileż haniebne zupełnie nowe zjawisko, a mianowicie wstyd za Polskę, wstyd za Rzeczpospolitą. Czy istniały ku temu powody?
PROF. ANDRZEJ NOWAK: Czterdziestolecie między wstąpieniem na tron Władysława IV w roku 1632 a śmiercią króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego w 1673 r. okazało się przełomem w funkcjonowaniu elit Rzeczypospolitej. Przez elity te rozumiem tych, którzy świadomie uczestniczyli w życiu sejmowym i sejmikowym, a więc życiu politycznym. W sumie było to od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób. Pod wpływem tragedii kozackiej wojny i następującego po niej potopu część owych elit, zwłaszcza ich najwyższych warstw zwanych magnatami, przeżyła załamanie wiary w Rzeczpospolitą, wiary w Polskę.
Celowo używam tych dwóch form, które nie są tożsame – ale właśnie w tamtych latach, o których opowiadam w szóstym tomie „Dziejów Polski”, są już stosowane wymiennie. Rzeczpospolita jako forma ustrojowa wyróżniała się na tle większości państw ówczesnej Europy swoją podstawą wolnościową. To miał być ustrój wolności, będący powodem do dumy, a nie wstydu. I z tą dumą odpierano wcześniej rozmaite kalumnie, bo przecież negatywnych opinii o Polsce nie brakowało, nie były one zresztą niczym wyjątkowym. Od wieków średnich istniała oś podziału Północ – Południe, ta pierwsza była uznawana za barbarzyńską, ta druga za kulturalną. Niccolò Machiavelli w „Księciu” wzywa do wyzwolenia Italii z rąk barbarzyńców, mając na myśli Francuzów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.