"Pachnie stanem wojennym, ale...". Ujawniono grupę "Wejście", gdzie omawiano przejęcie PAP

"Pachnie stanem wojennym, ale...". Ujawniono grupę "Wejście", gdzie omawiano przejęcie PAP

Dodano: 
Siedziba Polskiej Agencji Prasowej w Warszawie
Siedziba Polskiej Agencji Prasowej w Warszawie Źródło:PAP / Szymon Pulcyn
Portal Niezalezna.pl twierdzi, że "ustalił, że atak na PAP był precyzyjnie zaplanowany". Doniesienia o rzekomej grupie "Wejście" przekazał także dziennikarz Marcin Dobski.

"Informacja o tym wyszła na jaw w kuriozalnych okoliczności" – czytamy w serwisie. Według "Niezależnej" pochodzi z ekranu telefonu komórkowego Marka Błońskiego, który ktoś sfotografował w siedzibie PAP w nocy z 21 na 22 grudnia.

Grupa "Wejście"?

"Weszliśmy w posiadanie tego screena. Jest to fragment korespondencji na komunikatorze whatsapp pomiędzy kilkoma osoba, które swoją grupę nazwali »Wejście«. Ma do niej należeć właśnie Błoński, ale również Paweł Majcher i Juliusz Kaszyński (nominaci Sienkiewicz na prezesa i wiceprezesa Polskiego Radia), a także mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram, znana z inicjatywy »Wolne Sądy« – czytamy na portalu Niezależna.pl.

Wspomniany screen zamieścił w serwisie X (dawniej Twitter) dziennikarz Salonu 24 Marcin Dobski. Jak twierdzi, "»Grupa Wejście« na WhatsApp, w której są n. władze Polskiego Radia, prezes PAP M. Błoński, znana adwokat, omawia i planuje przejęcie medium publicznego".

Dobski przytacza – jak wskazuje – fragment jednej z wiadomości: "Pachnie stanem wojennym, ale lepszy krzyk 50 niż dowód na bezsilność władzy". Odpowiada mu Gregorczyk-Abram: "Niestety PAP nie jest infrastruktura krytyczna" (pisownia oryginalna).

Pada nawet stwierdzenie, że ktoś/coś powinien być "zatrzymany", a przynajmniej "zneutralizowany".

twitter

Przejęcie mediów państwowych

Przypomnijmy, że proces zmian w mediach publicznych rozpoczął się w środę, kiedy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał prezesów TVP, Polskiego Radia i PAP. Nowe zarządy spółek zostały wyłonione przez nowe rady nadzorcze powołane przez ministra.

Decyzja natychmiast wywołała ogromny spór polityczny pomiędzy PiS a nową koalicją rządzącą, a także pytania o podstawę prawną decyzji. Głosy prawników są podzielone. Resort podał, że minister "Jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa, posiadającego 100% akcji w Spółkach, działając na podstawie przepisów Kodeksu spółek handlowych".

Politycy Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski stoją na stanowisku, że odwołanie władz mediów publicznych było nielegalne, więc nie ma mocy prawnej. Z kolei przedstawiciele Platformy Obywatelskiej zapewniają, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

W przyjętej we wtorek uchwale medialnej Sejm "wzywa wszystkie organy państwa Rzeczpospolitej Polskiej do niezwłocznego podjęcia działań mających na celu przywrócenie ładu konstytucyjnego w zakresie dostępu obywateli do rzetelnej informacji i funkcjonowania mediów publicznych".

Od środy w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej przebywają parlamentarzyści PiS, którzy – jak wskazują – działają w trybie interwencji poselskiej.

Czytaj też:
Jarosław Kaczyński przybył do siedziby TVP
Czytaj też:
Trzaskowski: Oni opowiadają, że bronią wolności słowa? To jest farsa

Źródło: X, Marcin Dobski / Niezależna.pl
Czytaj także