Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali we wtorek wieczorem zatrzymani w Pałacu Prezydenckim, gdzie przebywali na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Polityków PiS przewieziono najpierw na komendę przy ul. Grenadierów, a następnie do aresztu śledczego na Grochowie.
Według szefowej Kancelarii Prezydenta Grażyny Ignaczak-Bandych funkcjonariusze weszli do pałacu pod nieobecność prezydenta, kiedy ten wyjechał do Belwederu na spotkanie z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską.
Nieoficjalnie: Kaczyński liczy, że prezydent sięgnie po "opcję atomową"
Onet podaje, że nikt w PiS na czele z prezesem Jarosławem Kaczyńskim nie zakładał aż tak "siłowego scenariusza", w postaci wejścia policji do Pałacu Prezydenckiego, by zatrzymać Kamińskiego i Wąsika.
W kierownictwie partii coraz częściej pojawiać ma się konkretne oczekiwanie wobec prezydenta Andrzeja Dudy. Kaczyński ma osobiście liczyć na "opcję atomową" w postaci skrócenia kadencji Sejmu, a co za tym idzie rozpisania nowych wyborów parlamentarnych.
Zaplanowany na czwartek 11 stycznia protest ma być początkiem wielkiej ofensywy PiS, która zakłada wyprowadzenie ludzi na ulice oraz manifestacje "w obronie konstytucji i państwa prawa" w wielu miastach w całej Polsce.
Według Onetu współpracownicy Kaczyńskiego mają nadzieję na największe protesty uliczne, jakie miały miejsce w Polsce po 1989 r.
Kamiński i Wąsik zatrzymani. Protesty w Warszawie
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali w grudniu skazani prawomocnym wyrokiem za działania w tzw. aferze gruntowej, mimo że w 2015 r. prezydent Andrzej Duda zastosował wobec nich prawo łaski. Zrobił to po wyroku nieprawomocnym, o co prawnicy toczą spór.
Kamiński i Wąsik nie uznają ani werdyktu sądu, ani decyzji o wygaszeniu im mandatów poselskich przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię. Odwołali się od jego decyzji do Sądu Najwyższego, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzekła na ich korzyść.
Po zatrzymaniu Kamińskiego i Wąsika przed Pałacem Prezydenckim protestowało około 300 osób. Demonstracja odbyła się także przed komendą policji, a potem przed aresztem. Tam pojawił się m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, który mówił o "niebywałym skandalu" i "pierwszych więźniach politycznych po 1989 roku".
Z PiS płyną sygnały, że niewykluczony jest kolejny akt łaski, a właściwie skorygowanie tego z 2015 r. Jak podała "Gazeta Wyborcza", może chodzić o "darowanie kar i zatarcie skazania" z uwagi na nowe okoliczności prawne.
Czytaj też:
Macierewicz: Tusk popełnił najstraszniejsze przestępstwo w historii Polski