Dr Nawrocki: IPN nie był, nie jest i nie będzie na usługach partii politycznych

Dr Nawrocki: IPN nie był, nie jest i nie będzie na usługach partii politycznych

Dodano: 
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki Źródło:PAP / Adam Warżawa
– Drastyczne cięcia w budżecie uniemożliwią realizację wielu wartościowych i potrzebnych państwu polskiemu projektów historycznych – mówi w rozmowie z DoRzeczy.pl dr Karol Nawrocki, prezes Instytut Pamięci Narodowej.

DoRzeczy.pl: Panie prezesie, sejmowa większość zmniejszyła budżet Instytutu Pamięci Narodowej o 68 milionów złotych. Jak poważny jest to cios dla budżetu IPN-u?

Dr Karol Nawrocki: Planowane cięcia budżetu Instytutu Pamięci Narodowej na rok 2024, to poważne ryzyko braku możliwości realizacji zasadniczych zadań, które zobowiązani jesteśmy realizować, zgodnie z ustawą o IPN. Racjonalnie i odpowiedzialnie zaplanowane przez nas wydatki obejmują, przede wszystkim, działania edukacyjne i naukowe. Dotyczą prac poszukiwawczych ofiar systemów totalitarnych: niemieckiego nazizmu i sowieckiego komunizmu, dokończenia procesu dekomunizacji przestrzeni publicznej, projektów wychodzących naprzeciw potrzebom młodych ludzi zainteresowanych historią prezentowaną w nowoczesnej formie tj. gry komputerowe.

W IPN zgromadzono ponad 93 kilometrów akt dokumentujących zbrodnie z okresu II wojny światowej a także okresu komunistycznej dyktatury. Te akta wymagają należytej dbałości o ich stan fizyczny, są na bieżąco digitalizowane i opracowywane. Obniżenie budżetu ograniczy, czy wręcz uniemożliwi proces dalszego zwiększania dostępu do akt naukowcom oraz dziennikarzom. Wreszcie, cięcia budżetowe spowolnią realizację śledztw w ramach projektu Archiwum Zbrodni. Przypomnę, że to dzięki pracy prokuratorów z IPN w ub. roku postawiono zarzuty 31 funkcjonariuszom Służby Więziennej, brutalnie pacyfikującym bunt internowanych w ośrodku w Kwidzynie. W planach są kolejne śledztwa, które po planowanych radykalnych cięciach budżetowych staną pod znakiem zapytania.

Jak w związku z cięciami będzie wyglądać funkcjonowanie IPN-u w najbliższym roku?

Trudno w tej chwili przesądzać, w jaki sposób będzie funkcjonował IPN w najbliższym roku. Na pewno będziemy się starali możliwie jak najlepiej wykonać zadania nałożone na nas ustawą. Choć bez wątpienia, drastyczne cięcia w budżecie uniemożliwią realizację wielu wartościowych i potrzebnych państwu polskiemu projektów historycznych. Takich, które odwołują się do naszej tożsamości narodowej i wartości patriotycznych. To będzie ze stratą dla całego polskiego społeczeństwa.

Zwrócę także uwagę, że w 2024 r. odbędą się wybory samorządowe i do Parlamentu Europejskiego. To będzie wymagało szczególnego wysiłku, jeśli chodzi o działanie Biura Lustracyjnego, które zgodnie z obowiązującym prawem, jest zobowiązane do weryfikacji oświadczeń lustracyjnych kandydatów na radnych i posłów pod kątem pracy, służby lub współpracy z komunistycznymi organami bezpieczeństwa państwa. Brak środków w budżecie może wpłynąć na tempo prac pionu lustracyjnego, a to z kolei jest ryzykowne w kontekście bezpieczeństwa państwa.

Poseł Tomasz Trela z Lewicy skomentował zmniejszenie budżetu IPN-u słowami, że „dość propagandy Prawa i Sprawiedliwości”. Jak oceni Pan te słowa?

IPN nie był, nie jest i nie będzie na usługach którejkolwiek z partii politycznych, choć oczywiście są ugrupowania polityczne, które potrafią docenić nasz wysiłek na rzecz pamięci narodowej. Zatem komentarz pana posła Tomasza Treli jest nie tylko nie na miejscu, ale świadczy o zupełnym braku wiedzy o tym co robi IPN i jakie jest jego miejsce w infrastrukturze państwa polskiego. Niech Pan Poseł Trela najpierw zapozna się z istotą działania IPN, także z naszymi wydawnictwami. Jeśli kategorycznie wypowiada się na temat materii, której nie zna, bądź nie rozumie, to źle o nim świadczy. Debata o trwałych instytucjach państwa polskiego wymaga od Pana Posła nieco większego wysiłku niż polityczne półprawdy.

Czytaj też:
Saryusz-Wolski: KE nie będzie arbitrem. Ona jest stroną sporu w Polsce
Czytaj też:
Prof. Flis: Politycy zapominają, że Twitter to nie cała rzeczywistość

Czytaj także