Podczas piątkowej konferencji prasowej przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak poinformował, że jego partia złoży wniosek o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Jak stwierdził Błaszczak, Adam Bodnar jest drugim obok ministra Sienkiewicza "domykaczem systemu w państwie Donalda Tuska".
– Jego zadania, jak widać, mają zmierzać do tego, aby zapewnić bezkarność tym, którzy reprezentują Koalicja 13 grudnia i którzy łamią prawo, łamią Konstytucję RP, łamią ustawy – wspomnę chociażby o zamachu na media publiczne. Ale sam Adam Bodnar poważył się na zamach w stosunku do prokuratury – mówił polityk.
PO zadowolona z wniosku PiS
Jak pisze Wirtualna Polska, wniosek opozycji o odwołanie ministra sprawiedliwości nie martwi koalicji rządowej. Wręcz przeciwnie – politycy Platformy Obywatelskiej liczą, że debata nad odwołaniem Bodnara będzie przypomniała tę, która miała miejsce przy okazji wotum nieufności dla ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza.
– Pisowcy wystawili nam piłkę. Zamiast o wniosku, debata była o zarobkach milionerów z TVP i patologiach w ich dawnych mediach. Cała Polska mogła o tym usłyszeć na wszystkich kanałach telewizyjnych. Dlatego czekamy na więcej – mówi portalowi jeden z członków rządu.
Wtóruje mu Arkadiusz Myrcha, wiceminister sprawiedliwości. Jego zdaniem, dzięki debacie nad wnioskiem o wotum nieufności Polacy dowiedzą się o "bajońskich zarobkach w prokuraturze oraz o tym, jak wykorzystywano Fundusz Sprawiedliwości kontrolowany przez Zbigniewa Ziobrę do dotowania milionami zaprzyjaźnionych organizacji".
– Polacy usłyszą również o śledztwach, które latami próbowano zamiatać pod dywan, a także wielu innych nieprawidłowościach i malwersacjach. Szczerze mówiąc nie wiem, czy Jarosław Kaczyński będzie po tej debacie zadowolony. Sądzę, iż będzie żałował, że jego posłowie złożyli ten wniosek – powiedział polityk PO.
Czytaj też:
Bosak o Bodnarze: Działa jak złodziej złapany za rękęCzytaj też:
Bodnar chce cofnąć decyzję Ziobry. Przedstawił projekt ustawy