Pod koniec stycznia Mateusz Morawiecki poleciał do Brukseli. Były premier miał rozmawiać w przeddzień nadzwyczajnego szczytu UE z przedstawicielami Europejskich Konserwatystów i Reformatorów o pakcie migracyjnym, wolnym handlu w UE oraz wyborach do PE.
Frustracja w Brukseli?
Po przejęciu władzy w Polsce przez koalicję KO-Trzecia Droga- Lewica w mediach zagranicznych pojawiały się komentarze wyrażające radość ze zmiany władzy w naszym kraju. Również ze strony zachodnich polityków i unijnych urzędników dochodziły głosy nadziei na bezproblemową współpracę z nowym rządem Donalda Tuska.
Niemieckie media pisały o nowym polskim premierze jako o nadziei unijnych liberałów. Polska pod jego rządami ma zejść ze ścieżki "orbanokracji" i stać się dla UE kotwicą w obliczu prawicowych tendencji na kontynencie.
Tymczasem, jak powiedział Mateusz Morawiecki podczas spotkania z mieszkańcami Legnicy, Bruksela zdaje się zmieniać zdanie na temat rządu koalicji 15 października.
– Pojechałem tam [do Brukseli – przyp. red.] z bardzo niskimi oczekiwaniami. Myślałem sobie: "cieszycie się z tych zmian politycznych, bo rezolucje przyjmowaliście przeciw Polsce". Ku mojemu zdumieniu, po tym jak opowiedziałem w wielu miejscach, byłem na spotkaniu z EKR, z mediami, z dziennikarzami, z premierami, których znam... I powiem państwu, że oni są tam coraz bardziej zaniepokojeni tym, co się tutaj dzieje – powiedział.
Były premier stwierdził, że 3,5 miesiąca temu większość z jego rozmówców ucieszyła się z wyniku wyborów. Teraz jednak, "w głowie im się nie mieści, jak uchwałami można zmieniać porządek prawny albo konstytucyjny".
– Prawo do obrony poprzez informację musi być podstawowym naszym orężem. Nie mogą nas rżnąć piłą, a my będziemy się uśmiechać. Musimy mówić, że łamane jest prawo, łamana jest konstytucja – podkreślił polityk PiS.
Czytaj też:
"Powiedzmy wprost". Mocny komentarz MorawieckiegoCzytaj też:
Ostra polemika Kowalskiego z Müllerem. "Przegraliśmy w UE więcej niż można byłoby przegrać"