O działaniach państwa w obliczu zagrożenia powodziowego Marcin Mastalerek mówił w poniedziałek w Porannej Rozmowie RMF FM. Szef Gabinetu Prezydenta RP został zapytany, dlaczego Andrzej Duda tak późno zdecydował się odwiedzić tereny dotknięte żywiołem.
– Prezydent nie ma kompetencji w tych sprawach. Gdyby pojechał wcześniej, odciągałby od pracy służby – policjantów, medyków, karetki – odparł Mastalerek. Jak wyjaśnił, Duda już na samym początku podjął decyzję, że pojedzie do tych miejsc dopiero, gdy nie będzie już w nich fali powodziowej.
Mastalerek: Tusk popełnił błąd polityczny i będzie za to płacił
Marcin Mastalerek tłumaczył, że wszelkie kompetencje w zakresie powodzi leżą w rękach premiera. Według niego, Donald Tusk zlekceważył i przespał sprawę. – I to przez błędy premiera, które popełnił przed powodzią, doszło do takich sytuacji – podkreślił.
– Donald Tusk jest winny temu, że "zlekceważył i uspokajał wszystkich w momencie, kiedy trzeba było mówić na odwrót, kiedy trzeba było wręcz straszyć powodzią, dążyć do szybkiej ewakuacji – kontynuował.
Według niego, gdyby szef rządu nie zlekceważył powodzi, wiele osób mogłoby się ewakuować, przenieść swój dobytek, zrobić zapasy i wcześniej zbudować wały. – Natomiast premier Donald Tusk popełnił błąd polityczny i myślę, że w najbliższych tygodniach i miesiącach będzie za to płacił, dlatego że to będzie coraz bardziej docierało do opinii publicznej – podsumował.
Chwilę przed tragedią Tusk mówił, że nie ma powodów do paniki
W piątek 13 września Donald Tusk przybył do stolicy Dolnego Śląska, aby wziąć udział w odprawie ze służbami w związku z zagrożeniem powodziowym. Była to reakcja na potężne ulewy zapowiadane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Szef rządu zapewniał wówczas, że nie ma powodów do paniki, a służby są lepiej przygotowane do ewentualnego zagrożenia niż we wcześniejszych latach.
– Nie można lekceważyć tej sytuacji, ale dzisiaj nie ma powodu, żeby przewidywać zdarzenia w skali, która wywołałaby zagrożenie na terenie całego kraju – mówił premier Tusk, podkreślając, że prognozy pogody "nie są przesadnie alarmujące". – Nie ma powodu do paniki, ale jest powód, żeby być w pełni zmobilizowanym – podkreślił premier.
Niedługo po tych słowach sytuacja powodziowa w Polsce stała się dramatyczna.
Czytaj też:
IMGW obala narrację Tuska. "Ostrzeżenia były w środę"Czytaj też:
Tusk słusznie uspokajał ws. powodzi? Hydrolog: Prognozy były widoczne w okolicach wtorkuCzytaj też:
"Raport NIK potwierdził nasze najgorsze podejrzenia". Tusk uderza w PiS