Wobec zbliżającego się prawdopodobnego zakończenia walk, w Polsce pojawiają się głosy mówiące o skierowaniu polskiego kontyngentu w charakterze sił rozjemczych na Ukrainę. Były ambasador Warszawy w Kijowie Bartosz Cichocki na antenie RMF FM posunął się nawet do twierdzenia, że może się zdarzyć tak, że na Ukrainę pojadą polskie wojska, przy czym jego zdaniem "to mogą wcale nie być siły rozjemcze".
Przed wylotem na szczyt zorganizowany w poniedziałek Paryżu przez prezydenta Francji Donald Tusk przypomniał wyrażane wcześniej stanowisko, że Polska będzie nadal pomagać, ale nie zamierza wysyłać wojsk na Ukrainę. To samo premier powiedział po spotkaniu.
Kosiniak-Kamysz: Polska na pewno nie będzie wysyłać wojsk na Ukrainę
Zapewnienie takie złożył również Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej.
– Polska nie planuje wysyłać wojsk na Ukrainę. […] Polska ma inne role. Jest dzisiaj hubem logistycznym dla walczącej Ukrainy, musi być hubem infrastrukturalnym, jeżeli doszłoby do zabezpieczenia pokojowego. […] I fundamentalną rzecz – my musimy zabezpieczyć wschodnią flankę NATO – powiedział we wtorek w Polsat News.
– Dzisiaj nie ma koalicji jakichkolwiek państw, które planują wysłanie wojsk na Ukrainę. Polska na pewno nie wysyła i nie będzie wysyłać wojsk na Ukrainę – podkreślił.
– My musimy zabezpieczyć wschodnią flankę NATO – mówił Kosiniak-Kamysz, wskazując na to, że Polska wciąż mierzy się z ryzykiem ataków hybrydowych.
Minister przypomniał, że Polska działa na granicy z Białorusią, która wciąż jest obiektem wrogich działań, buduje też Tarczę Wschód. – Żadne państwo, które graniczy z Rosją nie powinno być w takiej misji stabilizacyjnej, bo łatwo o prowokacje – podkreślił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Pytany o optykę innych sojuszników z Europy, ocenił, że na razie to tylko spekulacje. – Moim zdaniem nie ma francusko-brytyjskiej misji rozjemczej.
To samo wynika z wywiadu udzielonego we wtorek wieczorem przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
To nie byłby artykuł 5 NATO
Warto pamiętać, że jeżeli jakieś państwo zdecyduje się na wysłanie wojsk na Ukrainę, nie będzie objęte protektoratem NATO – sojuszu obronnego. Siły, które ewentualnie pojadą na Ukrainę, nie będą pod flagą NATO i nie będzie miał zastosowania artykuł 5 Traktatu o NATO w razie, gdyby weszły w kontakt bojowy z wojskami rosyjskimi.
Stąd zajmujący się tematyką eksperci wskazują, że mielibyśmy do czynienia z czymś w rodzaju koalicji rządów chętnych.
Czytaj też:
Nowakowski wskazuje, dlaczego Wojsko Polskie nie powinno jechać na UkrainęCzytaj też:
"Nie wchodźmy do tej wojny!" Mentzen apeluje po szczycie w Paryżu