DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia samo zatrzymanie Dariusza Mateckiego?
Michał Woś: Służby zachowywały się tak, jakby zatrzymywały groźnego przestępcę, a Tusk pewnie z wypiekami na twarzy oglądał to wszystko w relacji na żywo w Kancelarii Premiera, albo innym miejscu. To jest absolutnie niepoważne, żenujące. Po pierwsze, mamy do czynienia z posłem na Sejm. Po drugie, ten poseł sam zgłosił się do prokuratury już w czwartek, sam jechał do prokuratury w piątek, żeby złożyć zeznania, skoro prokuratura tego chce, a państwo Tuska tak działa w sposób bandycki. Po trzecie, zrobili typową pokazówkę pod publiczkę właśnie dla Donalda Tuska, ale też dla najbardziej rozgrzanego elektoratu, dla „Silnych Razem”, dla tych kierujących się skrajnymi negatywnymi emocjami.
Chodziło więc o polityczny spektakl?
Właśnie o to chodziło, żeby w środku szczytu porannego kilka samochodów ABW, furgonetka, zajeżdżały drogę na sygnałach, zgarniały posła, wywoływały zamieszanie, prężyły muskuły, żeby być może innych zastraszyć, ale nikt się nie da zastraszyć tej bandyterce w wykonaniu Donalda Tuska. Natomiast to, co najbardziej oburza, co jest najbardziej obrzydliwe w tym całym zatrzymaniu, to ta ustawka. Z jednej strony mamy politycznego prokuratora, który jest znanym fanem pana Trzaskowskiego – wystarczy pooglądać jego media społecznościowe – prokuratora, który wprost podaje właściwie wszystko, jak leci, pana Trzaskowskiego, a jednocześnie publicznie grozi na tym Twitterze czy podaje rzeczy atakujące Dariusza Mateckiego, jest oskarżycielem w tej sprawie, jest śledczym w kontrze do Dariusza Mateckiego.
Celowo nie zatrzymali Dariusza Mateckiego w czwartek, ale w piątek, bo zatrzymawszy go w piątek, mają pewność dyżuru aresztowego już przygotowanej pani sędzi z „Iustitii”, sędzi Włoch, która znana jest z tego, że orzekała na przykład w sprawie zatrzymania i nieludzkiego traktowania księdza Olszewskiego, urzędniczek. Pani sędzia, wbrew oczywistym faktom, zamyka oczy i robi wszystko, co chce Adam Bodnar. W tym przypadku to było więc celowe działanie, celowa ustawka, żeby tak z terminami jedną i drugą rzecz zgrać. I żeby na czas wyborów prezydenckich wyeliminować Dariusza Mateckiego jako człowieka najsilniejszego według wszystkich obiektywnych danych w polskim internecie z zasięgami 50-milionowymi miesięcznie, wielokrotnie większymi niż nawet ma Tusk.
Do tego wszystkiego mamy jeszcze przeszukanie w domu Dariusza Mateckiego w Szczecinie. Po co?
Obrzydliwe działanie. Zupełnie jak służb za komuny, żeby gnębić rodzinę. To jest jasne. I żeby Mateckiemu potem mówić w areszcie, jak ta jego rodzina przez niego cierpi. Liczą, że będą jakieś zeznania wydobywać ze strony Dariusza Mateckiego. Problem tych prokuratorów, tak samo jak przy księdzu Olszewskim czy przy urzędniczkach, jest taki, że nie mają czego wydobywać, bo wszystko było zgodne z prawem. Jak można zarzucać Dariuszowi Mateckiemu, że nie pracował w Lasach Państwowych, kiedy sam przez godzinę miażdżył kłamstwa prokuratury w Sejmie i mógłby dłużej, gdyby przewodnicząca komisji mu nie przerwała? Prokuratura twierdzi, że jakiś kluczowy świadek zeznaje, że Matecki nic nie robił, a Matecki pokazuje maila od tej pani z podziękowaniami za jego świetne analizy i ciężką pracę. Takiej kompromitacji prokuratura już dawno nie zaliczyła i pod tym względem to jest po prostu skandaliczne zachowanie. Używają wszystkiego, co możliwe, wszystkich narzędzi do obrzydliwych represji politycznych i zastraszania rodziny. Do tego, podkreślmy, wysłali kontrwywiad cywilny, który w tym czasie powinien ścigać szpiegów, terrorystów, a zajmuje się opozycją.
Czytaj też:
"Kocham Rafała i sp...j stąd". Przepychanka na miesięcznicy smoleńskiejCzytaj też:
Fatalne notowania Hołowni. Dziennikarz: Będzie musiał się wycofać
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.