Kalisz pytany o sprawę Myrchy. Zaczął opowiadać o latach 90-tych

Kalisz pytany o sprawę Myrchy. Zaczął opowiadać o latach 90-tych

Dodano: 
Ryszard Kalisz, członek Państwowej Komisji Wyborczej
Ryszard Kalisz, członek Państwowej Komisji Wyborczej Źródło: PAP / Piotr Nowak
Nie zajmujemy się ściganiem tego rodzaju czynów. Tym zajmuje się policja i prokuratura – mówił Ryszard Kalisz, członek PKW. Chodzi o złamanie ciszy wyborczej przez wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchę.

Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha złamał ciszę wyborczą. W sobotę rano polityk Koalicji Obywatelskiej opublikował na swoim profilu na Facebooku wpis, w którym nawoływał do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. Wiceszef MS skasował swój post. "Przepraszam, w wyniku błędu ładowania grafik, pojawiły się one po północy. Już usunąłem. Za błąd przepraszam" – napisał.

Cisza wyborcza oznacza zakaz agitowania na rzecz kandydatów startujących w wyborach. Zabronione jest wywieszanie plakatów, roznoszenie ulotek, organizowanie spotkań związanych z wyborami. Naruszenie przepisów w tym zakresie grozi grzywną od 50 zł do 5 tys. zł. Cisza wyborcza naturalnie obowiązuje również w internecie. Rozpoczęła się o północy z piątku na sobotę i zakończyła się w niedzielę o godz. 21:00, wraz z zamknięciem lokali wyborczych.

Kalisz o łamaniu ciszy wyborczej

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Państwowej Komisji Wyborczej dziennikarze pytali o sprawę wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy. Ryszard Kalisz stwierdził, że PKW "nie zajmuje się ściganiem tego rodzaju czynów". – Tym zajmuje się policja i prokuratura. Nie mamy żadnej wiedzy co do zdarzeń, o których mowa, jak i o czynnościach podjętych przez te organy – powiedział.

Kalisz unikał odpowiedzi na pytanie o konsekwencje złamania ciszy wyborczej przez wiceszefa MS. Opowiadał za to o sytuacjach z lat... 90. – Na przestrzeni ostatnich 35 lat zdarzyły się kategoryczne złamania ciszy wyborczej. Podczas jednych wyborów parlamentarnych w latach 90. jedna z gazet opublikowała sondaż wyborczy w sobotę przed wyborami. Wprowadzono przepis określając czyn jako karany grzywną do 1 mln zł. Nie wydaje mi się, aby natężenie łamania ciszy wyborczej w ostatnią sobotę znacząco odbiegało od tego, co było w czasie poprzednich wyborów – oznajmił były poseł SLD. – Żyjemy w czasie aktywnej działalności wielu osób na forach społecznościowych i tu powstają problemy – dodał.

Czytaj też:
Agitacja, awantury, symbol nazistowski. Tak zakłócano ciszę wyborczą

Opracował: Dawid Sieńkowski
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także