Jak bowiem w końcu inaczej zinterpretować fakt wyszykowania przez ekipa Tuska filmu, który ma zostać (a może już został?) rozpowszechniony w tych krajach, w których ludzie Putina i Łukaszenki rekrutują swoich nachodźców, ekspediowanych potem przez nich pod osłoną nocy do Polski przez „zieloną granicę”?.
„Ruszyła kampania wymierzona w nielegalną migrację. Ten film, w sześciu językach, zobaczą miliony ludzi w Afganistanie, Etiopii, Erytrei, Somalii, Kenii, Iraku, Pakistanie i Egipcie” – można było przeczytać w poście premiera Tuska, do którego załączył on rzeczony film. Nagranie w wymowny sposób przestrzega przed łgarstwami mającymi nakłaniać mieszkańców afrykańskich i bliskowschodnich krajów do prób przedostania się do Europy, w tym do Polski.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
