W obszernym artykule opublikowanym na łamach "Rzeczpospolitej" Morawiecki pisze o rosnących wydatkach Niemiec na obronność. Przypomina, że na ostatnim szczycie NATO w Hadze państwa członkowskie ogłosiły nowy cel wydatków na bezpieczeństwo – 5 proc. PKB.
Morawiecki: To będzie punkt zwrotny dla układu siły w Europie
"Jedno jest pewne: jeśli Niemcy przeznaczą 5 proc. PKB na zbrojenia, będzie to nie tylko największy wysiłek od czasów zimnej wojny, ale i punkt zwrotny dla układu sił w Europie. A powrót niemieckiej siły militarnej przestanie być hipotezą – będzie kwestią czasu" – ocenia były premier.
Według niego Niemcy konsekwentnie się na to przygotowują, "krok po kroku znosząc ograniczenia budżetowe, uruchamiając fundusze specjalne i przekształcając struktury państwa w tryb wojennej mobilizacji gospodarczej".
"Z niemieckiej perspektywy warto zwrócić uwagę na dwa kluczowe aspekty: zapewnienie finansowania modernizacji sił zbrojnych dzięki stabilnemu wzrostowi gospodarczemu oraz ambicje budowy wspólnego, europejskiego systemu obronnego. Fundamentem obu celów jest przemysł zbrojeniowy" – zauważa polityk PiS, dodając, że liderem tego sektora jest firma Rheinmetall.
"Niemcy rozumieją, że modernizacja obronności napędza ich własną gospodarkę, że dobra podwójnego użytku (dual-use) mogą być kołem napędowym wzrostu ekonomicznego, a stabilne kontrakty i rosnący eksport wzmacniają konkurencyjność ich firm na rynku europejskim. W dłuższej perspektywie Berlin będzie aktywniej kształtować unijną politykę obronną poprzez działania dyplomatyczne i lobbing w instytucjach UE" – czytamy.
NATO-bis?
Morawiecki uważa, że "dysponując silnym przemysłem zbrojeniowym oraz modernizowaną armią, Niemcy mogą forsować ideę stworzenia swoistego NATO-bis". "Choć projekt ten przedstawiany jest jako odpowiedź na potrzeby wspólnoty, w rzeczywistości jego realizacja wzmacniałaby dominację Berlina (oraz Paryża), marginalizując rolę mniejszych państw członkowskich" – zaznacza.
Według niego w razie osłabienia zaangażowania USA dałoby to Niemcom realny wpływ na rozmieszczanie wojsk, podejmowanie decyzji o interwencji czy kształtowanie europejskiej polityki bezpieczeństwa. "Rymuje się to niestety z polityką obecnego rządu polskiego, który raczej wypycha i wyprasza USA z Europy, niż dąży do realnego wzmocnienia więzi transatlantyckich" – pisze polityk PiS.
"Wydatki obronne Niemiec rosną w błyskawicznym tempie. Pytanie brzmi: jak szybko uda im się dorównać realnym zdolnościom bojowym Francji czy Wielkiej Brytanii? Jak szybko mogą te państwa przegonić i stać się na powrót państwem potężnym militarnie? Przy takiej determinacji, jaką zaczynam dostrzegać w niemieckiej klasie politycznej – w ciągu dekady. To ich długofalowy cel i punkt zwrotny dla równowagi sił na kontynencie" – czytamy.
Flirt z radykalizmem i wpływy rosyjskie
Morawiecki wyraża zaniepokojenie "rosnącym przyzwoleniem niemieckich elit gospodarczych na flirt z radykalizmem", zwracając jednocześnie uwagę na wpływy rosyjskie w Niemczech. Jego zdaniem, "gdyby w Berlinie doszło do przejęcia władzy przez siły prorosyjskie lub ambiwalentne wobec Kremla, cały kontynent znalazłby się w sytuacji zagrożenia".
"Dlatego pytanie o niemiecką zbrojeniówkę nie jest tylko techniczne czy gospodarcze. To pytanie o przyszłość Polski i Europy. O to, kto będzie miał dostęp do siły, którą dziś tak pieczołowicie znów budują niemieckie państwo i przemysł. W historii Europy wielokrotnie widzieliśmy, jak dobrze naoliwione machiny wojenne obracały się przeciwko demokracji, przeciwko sąsiadom, przeciwko pokojowi. Zbyt wiele razy byliśmy świadkami tego samego błędu, by dziś pozwolić sobie na naiwność" – czytamy w tekście.
Czytaj też:
Nawrocki z wizytą w Brukseli. Spotkał się z szefem NATO
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.