Byliśmy znakomici, wprost genialni, rządziliśmy niemal bez potknięć, a jeśli coś się komuś nie podobało, to najwyraźniej nie dorósł do naszej światłej polityki – taka przez lata była narracja protoplastów obozu, który dzisiaj sam siebie nazywa „demokratycznym”. Podobne jest także przekonanie części twardych wyborców kandydata tego obozu po wygranej Karola Nawrockiego: nasz kandydat był znakomity, tylko ciemne masy nie były w stanie tego zrozumieć. I oto niemal identyczną interpretację zaordynował członkom PiS, zgromadzonym w poprzednią sobotę w Przysusze na VII Kongresie partii, jej nowy-stary prezes, Jarosław Kaczyński.
Żeby docenić niesamowite kongresowe wystąpienie prezesa, najpierw trzeba zobaczyć koleje losu PiS w trochę dłuższej perspektywie, sięgającej przegranych w 2023 r. wyborów. Dla wielu obserwatorów polityki było jasne przed październikiem 2023 r., że powtórki z samodzielnych rządów nie będzie. Złożyło się na to wiele czynników. Przypomnijmy jedynie hasłowo, co zniechęciło wyborców oraz zmobilizowało bezprecedensowo zwolenników opozycji.
Katalog win
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.