Wbrew temu, co zostało zaprezentowane w gdańskim muzeum, polskich rekrutów traktowano jak żołnierzy drugiej kategorii. Niemieccy koledzy i przełożeni nazywali ich pół ironicznie, pół pogardliwie „Kaczmareks” albo „Pollacken”
Prowokacja wywołana w sztuce niekiedy przynosi dobre efekty. Prowokacja w badaniach historycznych, a zwłaszcza w edukacji historycznej, z całą pewnością nie służy pogłębianiu i rzetelnemu poznawaniu faktów z przeszłości. Autorzy wystawy „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy”, prezentowanej w Muzeum Gdańska od 11 lipca tego roku, zamierzony cel osiągnęli. Wywołali burzę, bo nie sposób posądzić ich o niewiedzę, po nadaniu takiego tytułu swojej prezentacji.
Oprócz prowokacji wydaje się, że twórcy wystawy dokładnie wiedzieli, co chcą w niej zawrzeć. Na planszy wyjaśniającej tytuł czytamy: „Zdjęcia młodych mężczyzn w hitlerowskich mundurach na wstępie do wystawy to wizerunki polskich obywateli służących w niemieckiej armii podczas II wojny światowej […]. Byli to ludzie stąd, a więc »nasi chłopcy«”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
