Wysadzenie Nord Stream. Polska kozłem ofiarnym? Lisicki mocno komentuje

Wysadzenie Nord Stream. Polska kozłem ofiarnym? Lisicki mocno komentuje

Dodano: 
Paweł Lisicki
Paweł Lisicki 
Potrzebny jest kozioł ofiarny. Ktoś, kogo można wskazać. Być może będą to Polacy – mówił red. nacz. "Do Rzeczy" Paweł Lisicki o sprawie wysadzenia Nord Stream.

Podejrzewany przez Niemców o wysadzenie gazociągu Nord Stream Wołodymyr Z. został 30 września zatrzymany w domu w Pruszkowie, gdzie mieszkał ze swoją rodziną. Mężczyzna był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w niemieckim Karlsruhe. Ukrainiec obecnie przebywa w areszcie. Nie przyznaje się do zarzucanego czynu, za który grozi mu do 15 lat więzienia.

W środę premier Donald Tusk stwierdził, że w interesie Polski nie jest oskarżanie albo wydawanie podejrzanego o wysadzenie niemiecko-rosyjskiego gazociągu w ręce innego państwa. "Problem z Nord Stream 2 nie polega na tym, że został wysadzony w powietrze. Problem polega na tym, że został zbudowany" – napisał w mediach społecznościowych szef polskiego rządu.

Nord Stream a sprawa polska. Lisicki wskazuje: Tu robi się problem

– Wokół tej sprawy narosło wiele mitów i opowieści, które wydają mi się kompletnie fałszywe. Pierwsza kwestia dotyczy tego, kto jest faktycznie odpowiedzialny za wysadzenie Nord Stream 2. Być może Wołodymyr Z. w tym uczestniczył. Ale nie mam żadnych wątpliwości, że realna odpowiedzialność spoczywa na tym aktorze, o którym dzisiaj w ogóle się nie wspomina, czyli o Amerykanach – powiedział Paweł Lisicki na kanale "Do Rzeczy" na platformie YouTube. Przywołał wpis szefa MSZ Radosława Sikorskiego: "Dziękujemy wam, USA".

– Oczywiście to, że Amerykanie za to odpowiadają nie znaczy, że przeprowadzili tę operację własnymi rękami. (...) Zapewne – bo tak działają służby – posłużyli się kimś innym. Najprawdopodobniej – to jest tylko domniemanie, nie mamy żadnych dowodów – posłużyli się tym Ukraińcem, który został złapany, a także innymi osobami, być może również ze wsparciem polskich służb czy Polaków – mówił dalej redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy".

Lisicki zwrócił uwagę na to, że wątek amerykański nie pojawia się już w mediach głównego nurtu w kontekście wysadzenia Nord Stream. – Pozostają Polska i Ukraina. I tu robi się problem. Jak sobie przypomnę, jak bardzo uległa jest polska klasa polityczna w stosunku do Stanów Zjednoczonych (...), to nie wykluczam, że mogliśmy maczać palce w operacji wysadzenia Nord Stream 2 – stwierdził.

– Jeśli tak faktycznie było, to możemy znaleźć się w dość trudnej sytuacji. Nasze państwo może być oskarżane o to, że współuczestniczyło w zamachu terrorystycznym lub terroryzmie państwowym – dodał. Publicysta podkreślił, że był przeciwnikiem powstania Nord Stream. – Ale z tego faktu nie wynika, że możemy zgadzać się na wysadzenie w powietrze gazociągu – zaznaczył.

– Potrzebny jest jakiś kozioł ofiarny. Ktoś, kogo można złapać i wskazać. Amerykanów nie ruszamy, bo są za silni. Zostają Ukraińcy i być może Polacy, którzy do tej roli nie tylko się nadają, ale sami robią wszystko i wypowiadają się w taki sposób, jakby wręcz w tym chcieli uczestniczyć i wychodzili na pierwszą linię – powiedział Lisicki.

Czytaj też:
Węgierski minister atakuje Tuska: Nie chcemy Europy, w której premierzy bronią terrorystów
Czytaj też:
Tomczyk: Dlaczego w tej sprawie mamy się przejmować Niemcami?


Dołącz do akcjonariuszy Do Rzeczy S.A.
Roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Czytaj także