– Nie powinniśmy poniżać Rosji po to, aby w dniu, w którym ustaną walki, można było zbudować dalsze relacje kanałami dyplomatycznymi – powiedział w wywiadzie dla lokalnej prasy prezydent Emmanuel Macron. Jego słowa cytuje agencja AFP, która komentuje, że wypowiedź ta i związane z nią podejście, może być źle odebrane, szczególnie w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Chodzi m.in. o Polskę.
Nie jest to pierwsza wypowiedź przywódcy Francji, która w kontekście trwającej rosyjskiej agresji na Ukrainę brzmi co najmniej dwuznacznie i sugeruje konieczność pójścia z Rosją na ustępstwa. O takim scenariuszu nie chce słyszeć Kijów.
Doradca Zełenskiego odpowiada Macronowi
W niedzielę wypowiedź Emmanuela Macrona skomentował doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
"Podczas gdy ktoś prosi, by nie upokarzać Rosji, Kreml ucieka się do nowych podstępnych ataków" – napisał polityk.
"Dzisiejsze uderzenia rakietowe w Kijowie miały tylko jeden cel: zabić najwięcej Ukraińców, jak się da" – dodał doradca Wołodymyra Zełenskiego.
Jak podkreślił dalej Podolak, "każdy taki atak terrorystyczny musi spotkać się z ostrą odpowiedzią europejskich stolic: więcej sankcji, więcej broni".
Nowa faza rosyjskiej agresji
Atakując Ukrainę, Putin wywołał konflikt, który przekształcił się w największą konfrontację zbrojną w Europie od czasu zakończenia II wojny światowej. Eksperci sądzą, że rosyjska operacja weszła już w nową fazę i wkrótce w Donbasie może dojść do bitwy pancernej, jakiej nie widziano od ponad 80 lat. Dlatego Kijów cały czas prosi Zachód o pomoc w postaci dostaw ciężkiej broni.
Trwająca od ponad trzech miesięcy wojna, którą Moskwa nazywa "specjalną operacją wojskową", doprowadziła do tego, że ponad 5 mln Ukraińców uciekło za granicę, z czego najwięcej (3 mln) do Polski.
Czytaj też:
"Atak serca" Putina. Ekspert: Prezydentowi grozi zamach stanuCzytaj też:
Haftowana koszula Zełenskiego sprzedana na aukcji. Za imponującą kwotę