W rozmowie z dziennikarką niemieckiego serwisu "Deutsche Welle" estoński minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu tłumaczył, że społeczność zachodnia nie zrobiła dotychczas wystarczająco dużo, aby pomóc Ukraińcom, walczącym z rosyjską inwazją.
Jak stwierdził polityk, ceną za to, "jest krew Ukraińców".
W pewnym momencie dziennikarka zapytała szefa MSZ czy chciałby w przyszłości zobaczyć Władimira Putina, odsiadującego wyrok w więzieniu.
– Chciałbym żeby poszedł do piekła – odpowiedział po chwili zastanowienia Reinsalu.
Twarda postawa Tallina
Estońskie władze od początku konfliktu na Ukrainie zdecydowanie krytykują Moskwę, zabiegając o jak najostrzejsze sankcje wobec Rosji.
W tym tygodniu estoński parlament przyjął rezolucję zgodnie z którą, władze Rosji uznano za reżim terrorystyczny i potępiono je za aneksję terytoriów Ukrainy.
We wtorkowym głosowaniu za przyjęciem oświadczenia opowiedziało się 88 parlamentarzystów, nikt nie był przeciwko, a trzech deputowanych wstrzymało się od głosu. W parlamencie Estonii mandat posła sprawuje 101 osób.
"Popierając apel Parlamentu Ukrainy do państw i organizacji międzynarodowych, Riigikogu (jednoizbowy parlament Estonii - red.) ogłasza Rosję reżimem terrorystycznym, a Federację Rosyjską państwem wspierającym terroryzm, którego działaniom musimy wspólnie stawić czoła. Riigikogu wzywa społeczność międzynarodową do przyjęcia podobnych deklaracji" – czytamy w oświadczeniu.
"Naruszenie prawa nigdy nie może stworzyć prawa. Reżim Putina ze swoimi groźbami ataku nuklearnego uczynił z Rosji największe zagrożenie dla pokoju zarówno w Europie, jak i na całym świecie" – napisano dalej w rezolucji.
Czytaj też:Estonia odbierze broń obywatelom Rosji
Czytaj też:
Estonia zamyka granicę dla Rosjan. "Agenci korzystają z wiz turystycznych"