RIA Novosti, powołując się na źródło "znające sytuację", poinformowała w środę wieczorem, że władze Ukrainy rzekomo zakończyły przygotowania do prowokacji z użyciem "brudnej bomby", której celem jest rozsianie materiału radioaktywnego i skażenie terenu przy wykorzystaniu wybuchu klasycznego materiału wybuchowego.
Rosjanie: Atrapa Iskandera spadnie na Czarnobyl
Według rosyjskich źródeł, ukraińscy specjaliści wykonali atrapę pocisku Iskander, którego część głowicy ma być wypełniona materiałem radioaktywnym, a następnie "zestrzelona" przez ukraińskie siły przeciwlotnicze nad strefą wykluczenia wokół elektrowni jądrowej w Czarnobylu w celu zrzucenia winy na Rosję.
Zdaniem agencji, władze w Kijowie mają pokazać ukraińskim i zachodnim mediom fragmenty "zestrzelonej" rakiety, w szczególności elementy elektroniczne. Atrapa Iskandera ma być wykonana na bazie systemu rakietowego Toczka-U.
Źródło RIA Novosti nie przedstawia na to żadnych dowodów.
"Brudna bomba". Co wiemy o tej sprawie?
Kilka dni temu Rosja zaczęła mówić, że Ukraina przygotowuje się do odpalenia "brudnej bomby" i obarczenia za to winą Moskwy. 23 października RIA Novosti napisała o tym po raz pierwszy. Tego samego dnia rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu dzwonił w tej sprawie do swoich odpowiedników we Francji, Wielkiej Brytanii, Turcji i Stanach Zjednoczonych.
24 października o rzekomo nadchodzącej prowokacji poinformowało rosyjskie MON. Na anglojęzycznym profilu resortu na Twitterze pojawiły się zdjęcia mające świadczyć o tym, że Ukraina ma surowce do stworzenia takiej broni. Następnego dnia słoweński rząd oświadczył, że zdjęcia zostały zrobione w 2010 r. w Słowenii i nie mają żadnego związku z Ukrainą.
Władze w Kijowie odrzucają zarzuty w sprawie "brudnej bomby", a Zachód nie wierzy w oskarżenia wysuwane przez Rosję.
Czytaj też:
Kuriozalne oskarżenia Rosji wobec Zachodu. Chodzi o tzw. brudną bombę