Według ustaleń "The Washington Post" rozmowa telefoniczna między Burnsem a Naryszkinem, która odbyła się w tym tygodniu, była kontaktem na najwyższym szczeblu między Stanami Zjednoczonymi a Rosją od czasu rebelii wszczętej przez Grupę Wagnera i jej szefa Jewgienija Prigożyna.
Rozmowa, zainicjowana przez stronę amerykańską, miała na celu przekazanie wiadomości, że USA "nie były zaangażowane" w działania wagnerowców i nie miały zamiaru zaostrzać napięć w Rosji – podaje amerykański dziennik.
Według gazety Burns powiedział Naryszkinowi, że Stany Zjednoczone nie odegrały żadnej roli w buncie, a działania Prigożyna są wewnętrzną sprawą Rosji.
Bunt w Rosji. Grupa Wagnera wstrzymała marsz na Moskwę
W ubiegłą sobotę Jewgienij Prigożyn ogłosił, że wydał rozkaz zawrócenia oddziałów wagnerowców zmierzających do Moskwy i zajmujących obiekty strategiczne w Rostowie nad Donem do ich baz. Decyzję uzasadnił koniecznością niedopuszczenia do "przelania rosyjskiej krwi".
Do ugody miał się przyczynić dyktator Białorusi Aleksandr Łukaszenka, który działając w porozumieniu z Putinem, przedstawił propozycję deeskalacji napięcia i opcję gwarancji bezpieczeństwa dla oddziałów Wagnera.
Do chwili rozkazu o powrocie do baz najemnicy bez przeszkód zbliżyli się do Moskwy na dystans ok. 200 km, nie napotykając większego oporu ze strony regularnej armii i sił bezpieczeństwa.
Liczebność sił, którymi dysponował Prigożyn, szacuje się na 25 tys. ludzi. Kolumny zmierzające do Moskwy liczyły jednak maksymalnie 4 tys. W czasie buntu wagnerowcy zestrzelili kilka samolotów armii rosyjskiej i zabili kilkunastu żołnierzy FR.
Prezydent Rosji Władimir Putin w wystąpieniu skierowanym do narodu nazwał Prigożyna "zdrajcą" i porównał jego działania do "ciosu w plecy", podobnego do tego, jaki otrzymał carat w 1917 r.
Prigożyn "zesłany" na Białoruś
Jednak ostatecznie Kreml ogłosił, że sprawa karna wszczęta wcześniej przeciwko szefowi Grupy Wagnera zostanie umorzona pod warunkiem, że wyjedzie on na Białoruś. Według nieoficjalnych informacji Prigożyn rzeczywiście przebywa w kraju Łukaszenki – jego samolot miał wylądować na lotnisku wojskowym pod Mińskiem w ubiegły wtorek.
W ocenie rosyjskich mediów opozycyjnych bunt Grupy Wagnera, który omal nie przekształcił się w pierwszy od lat 90. pucz zbrojny w Rosji, zadał największy cios autorytetowi Putina w ciągu 24 lat sprawowania przez niego władzy.
Czytaj też:
Prof. Legucka o przyszłości Prigożyna: Putin nie wybacza i nie zapomina