Rosjanie rozpoczęli ofensywę na kierunku charkowskim. Armia Ukrainy stoi przed poważnym wyzwaniem utrzymania frontu.
Zełenski dzwoni do Tuska
W czwartek prezydent Ukrainy zadzwonił do premiera Polski. Rozmowa obu przywódców trwała około godziny.
"Prezydent zadzwonił, aby przedstawić sytuację w Charkowie, gdzie dziś przed południem spotkał się z dowódcami oddziałów broniących miasta. Rozmowa dotyczyła także ostatnich zdarzeń w regionie i zbliżającego się szczytu NATO" –przekazała kancelaria premiera.
Problemy ukraińskiego wojska
Rosyjska ofensywa odbywa się w czasie bezbronności Ukrainy. Od jesieni ubiegłego roku kraj stoi w obliczu trzech powiązanych ze sobą problemów: niedoborów amunicji, siły żywej i fortyfikacji. Wiosną Ukraina poczyniła postępy w ulepszaniu swoich fortyfikacji, a pakiet pomocowy ze Stanów Zjednoczonych powinien złagodzić niedobory amunicji. Jednak niedobory żołnierzy rosną, zwłaszcza w piechocie.
Kontrofensywa Ukrainy zeszłego lata zakończyła się przede wszystkim wyczerpaniem piechoty i od tego czasu Ukraina próbuje odrobić straty. W praktyce oznacza to, że w okopach często jest za mało żołnierzy i za mało piechoty, aby wypracować stabilną rotację. W wielu ukraińskich brygadach brakuje personelu, wielu żołnierzy ma ponad 40 lat.
Sytuacja jest wynikiem decyzji politycznych, niepewnego systemu mobilizacji i miesięcy politycznej bezradności, aż do niedawnego uchwalenia szeregu ustaw mobilizacyjnych.
Rosji natomiast udało się w ubiegłym roku rozwiązać problemy kadrowe i obecnie miesięcznie na kontraktach rekrutuje około 30 tys. żołnierzy. Wielu z nich nie jest idealnymi żołnierzami. Jednak ta przewaga fizyczna w połączeniu z artylerią, dronami i bombami manewrującymi dała Rosji przewagę na froncie.
Czytaj też:
Polska powinna odsyłać ukraińskich poborowych? Nowy sondażCzytaj też:
"Zasadniczy błąd". Amerykańscy eksperci ocenili plany Putina