Moskwa kwestionuje legalność władz ukraińskich w zasadzie od dekady. Czyli od momentu, w którym Euromajdan obalił prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza. Kolejne rządy określane były przez kremlowską propagandę mianem „kijowskiej junty”, która zapanowała nad Dnieprem jakoby w rezultacie zbrojnego zamachu stanu, sponsorowanego przez zachodnie służby specjalne. 20 maja ta narracja została wzbogacona o kolejny wątek. Tego dnia bowiem upłynęła kadencja obecnego prezydenta. Tymczasem nie odbyły się wybory. Zełenski pozostał na stanowisku. Według Kremla – nielegalnie. A „nielegalny” prezydent Ukrainy nie jest dla Putina partnerem do rozmów – argumentują Rosjanie. Stwierdził tak zresztą sam władca Kremla. Moskwa tworzy sobie zatem wygodny pretekst do eskalacji konfliktu. „Wszelkie porozumienia, zawarte z pozbawionym legitymizacji prezydentem, byłyby nieważne i mogłyby zostać zakwestionowane. W chwili zakończenia kadencji Zełenski stracił prawo do występowania w imieniu Ukrainy” – oznajmił przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin. Z jednej strony, trudno poważnie traktować oburzenie Rosjan. Putin wielokrotnie naginał prawo i konstytucję, aby przedłużyć własne rządy. O fałszerstwach wyborczych i eliminacji przeciwników politycznych szkoda nawet wspominać. Z drugiej jednak strony, Ukraina powinna świecić przykładem demokracji i praworządności, zamiast upodabniać się pod względem standardów do swojego śmiertelnego wroga. Czy jednak podważanie legalności rządów Zełenskiego jest uzasadnione?
Zełenski wygrałby w cuglach
Zgodnie z ustawą z 2015 r. na Ukrainie nie można organizować wyborów podczas stanu wojennego. Ten zaś obowiązuje nieprzerwanie od 24 lutego 2022 r. Jednak, jak wiadomo, od zwykłej ustawy ważniejsza jest ta zasadnicza. A według konstytucji właśnie wybory prezydenckie odbywają się co pięć lat, w ostatnią niedzielę marca ostatniego roku kadencji. Zgodnie z tymi wyliczeniami Zełenski dziś powinien albo nie być już prezydentem, albo rozpoczynać drugą kadencję. W konstytucji nie ma ani słowa o odwoływaniu wyborów z jakiegokolwiek powodu. Z tej perspektywy patrząc, rację mają Rosjanie. Jednak, zgodnie z art. 108 konstytucji, urzędujący prezydent „wykonuje swoje obowiązki do momentu objęcia stanowiska przez nowo wybranego prezydenta”. Ten zapis wskazuje, że władza Zełenskiego jest legalna.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.