W poniedziałek odbędzie się oficjalna inauguracja prezydentury Donalda Trumpa. Zaprzysiężenie amerykańskiego prezydenta tradycyjnie miało odbyć się na świeżym powietrzu, przed budynkiem Kapitolu. Jednak ceremonia została przeniesiona do wnętrza Kapitolu ze względu na mroźną pogodę. Trump zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ceremonia rozpocznie się o godz. 18 czasu polskiego. Trump i wiceprezydent J.D. Vance złożą przysięgę w rotundzie Kongresu. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1985 r. podczas zaprzysiężenia Ronalda Reagana, kiedy temperatura spadła poniżej -13 stopni Celsjusza.
Na Kremlu optymizm
Prezydent Rosji Władimir Putin pogratulował Donaldowi Trumpowi wyboru na 47. prezydenta USA. – Widzimy oświadczenie nowo wybranego prezydenta USA i członków jego zespołu o chęci przywrócenia bezpośrednich kontaktów z Rosją, przerwanych nie z naszej winy przez ustępującą administrację. Słyszymy także jego oświadczenie o konieczności podjęcia wszelkich działań, aby temu zapobiec trzecią wojnę światową. Oczywiście cieszymy się z takiej postawy i gratulujemy wybranemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych Ameryki objęcia urzędu – oświadczył Władimir Putin.
Głos zabrał także szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow, który zwrócił uwagę na priorytety Donalda Trumpa. – Prezydent elekt USA Donald Trump uważa rozwiązanie kryzysu ukraińskiego za priorytet swojej polityki zagranicznej – przekazał Ławrow. – Wszyscy zastanawiają się, jakie będzie oficjalne podejście promowane przez administrację Trumpa. Nieoficjalnie wielu członków jego zespołu, on sam, wielokrotnie wypowiadało się zarówno na temat Bliskiego Wschodu, jak i kryzysu w Ukrainie, który Trump uważa za jeden z priorytetów swojej działalności w polityce zagranicznej z myślą o jej rozwiązaniu. Dają jasno do zrozumienia, że rozumieją niektóre aspekty stanowiska Rosji, na przykład dotyczące niedopuszczalności członkostwa Ukrainy w Sojuszu Północnoatlantyckim — dodał rosyjski polityk.
Czytaj też:
Dlaczego prezydent USA składa przysięgę akurat 20 stycznia?Czytaj też:
Większość Amerykanów nie popiera kontrowersyjnego pomysłu Trumpa