– To wynik pierwszego dnia działań (Trumpa – red.), nakazujących Departamentowi Obrony uczynienie bezpieczeństwa wewnętrznego podstawową misją agencji – powiedziała rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt, cytowana przez agencję Reutera.
Wojsko wyśle na granicę z Meksykiem 500 żołnierzy Marines, samoloty, śmigłowce, a także analityków wywiadu. Dołączą do 2,2 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej, którzy byli obecni na granicy przed inauguracją Trumpa.
Reuters cytuje anonimowego urzędnika, który powiedział, że odbyły się już nieformalne rozmowy na temat rozmieszczenia tam nawet 10 tys. żołnierzy w miarę upływu czasu. Ostateczna liczba wojsk na granicy będzie zależeć od kilku czynników, w tym wpływu na gotowość bojową i tego, o co poprosi Departament Bezpieczeństwa Krajowego.
Pełniący obowiązki szefa Pentagonu Robert Salesses poinformował, że jego resort dostarczy samolotów i śmigłowców, by wesprzeć loty deportacyjne ponad 5 tys. nielegalnych imigrantów z Kalifornii i Teksasu.
Stan wyjątkowy na granicy USA z Meksykiem. Trump wysyła wojsko
Trump podpisał w poniedziałek kilkanaście rozporządzeń i dokumentów, m.in ogłaszając stan wyjątkowy na granicy z Meksykiem, nakazał wysłanie tam dodatkowych wojsk, wprowadził ogólny zakaz prawa do azylu i podjął kroki mające na celu ograniczenie obywatelstwa dzieci urodzonych na amerykańskiej ziemi.
Rozporządzenie wykonawcze prezydenta USA z 20 stycznia nakazuje Pentagonowi wysłanie tylu żołnierzy, ile potrzeba, aby uzyskać "pełną kontrolę operacyjną nad południową granicą Stanów Zjednoczonych".
"W ciągu 90 dni szefowie Departamentu Obrony i Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego będą musieli wydać rekomendację, czy konieczne będą dodatkowe działania, w tym powołanie się na ustawę o buncie z 1807 r." – napisano w komunikacie, który cytuje Reuters.
Ustawa o buncie z 1807 r. upoważnia prezydenta USA do użycia sił zbrojnych w celu zduszenia rebelii lub spisku. W przeszłości była wykorzystywana do tłumienia niepokojów społecznych.
Czytaj też:
Meksyk przygotowuje się na masowe deportacje z USA. Przy granicy powstają obozy