W trzecią rocznicę rosyjskiej inwazji na Ukrainę Zgromadzenie Ogólne ONZ ma omówić dwie rezolucje w sprawie Ukrainy.
Pierwszy projekt został zgłoszony przez Kijów i europejskich sojuszników Ukrainy. W tekście projektu wezwano do deeskalacji sytuacji, przerwania działań zbrojnych i pokojowego rozwiązania zgodne z Kartą Narodów Zjednoczonych i prawem międzynarodowym.
Amerykańska rezolucja nie wskazuje winnego
Jak poinformowała agencja Reutera, amerykański projekt, który zamierza poprzeć Budapeszt, składa się z trzech akapitów i wyraża ubolewanie z powodu śmierci ludzi podczas "rosyjsko-ukraińskiego konfliktu". Przypomina też, że "zasadniczym celem ONZ jest utrzymywanie pokoju i bezpieczeństwa na świecie oraz pokojowe rozwiązywanie sporów". Zawarto też apel o "szybkie zakończenie konfliktu" i "trwały pokój między Ukrainą i Rosją".
Szef MSZ Węgier Peter Szijjarto przekazał, że jego kraj nie tylko popiera rezolucję USA, ale jest jej współautorem. "W ciągu ostatnich trzech lat jesteśmy teraz najbliżej zakończenia wojny na Ukrainie dzięki rozpoczętym w Rijadzie negocjacjom amerykańsko-rosyjskim. Po trzech latach beznadziei nadzieję przyniósł fakt, że szef partii pokoju objął urząd w Stanach Zjednoczonych. Jutro Zgromadzenie Ogólne ONZ omówi dwie rezolucje pokojowe. Jedną złożyli Amerykanie, drugą państwa członkowskie UE. Węgry popierają amerykańską rezolucję pokojową, a nawet ją współtworzymy. Powód jest prosty: prowojenni, liberalni europejscy przywódcy od trzech lat rozpalają konflikt, a propokojowy Donald Trump podejmuje ogromne kroki w kierunku jego zakończenia" – napisał polityk na Facebooku.
Rozdźwięk wydaje się odzwierciedlać rosnący podział między prezydentem USA Donaldem Trumpem, który wyraził chęć szybkiego zakończenia wojny, a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, którego rząd w dużym stopniu polega na amerykańskiej pomocy wojskowej, uzgodnionej przez poprzednią administrację USA.
Czytaj też:
Orban: Ukraina nigdy nie zostanie członkiem UE wbrew WęgromCzytaj też:
Doszło do drugiego spotkania Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. "W cztery oczy"