Tzw. ruch żółtych koszulek protestuje od listopada przeciwko rosnącym cenom paliwa i polityce prezydenta Emmanuela Macrona. W sobotę na ulice Paryża znów wyszły tysiące osób. Starcia rozpoczęły się jeszcze zanim ruszyła oficjalna demonstracja.
Protestujący – niektórzy w kapturach i maskach – usiłowali sforsować policyjny kordon, na co mundurowi odpowiedzieli gazem łzawiącym, granatami hukowymi i armatkami wodnymi.
Jak informuje agencja Reutera, jeden z budynków znajdujących się niedaleko Łuku Triumfalnego został podpalony, a z policyjnego radiowozu skradziono karabin szturmowy. Według francuskiego MSW w sobotnich protestach w całym kraju wzięło udział 75 tysięcy ludzi.
BBC podaje, że rannych zostało 80 osób, z czego 14 to członkowie sił bezpieczeństwa. Minister spraw wewnętrznych Francji Christophe Castaner napisał na Twitterze, że sceny, jakie rozegrały się w Paryżu to "obraza Republiki".
Czytaj też:
Francja: Znów zamieszki i starcia z policją. W Paryżu są ranni