Tusk rezygnuje. Semka: Potwierdza się "klątwa Lecha Kaczyńskiego"

Tusk rezygnuje. Semka: Potwierdza się "klątwa Lecha Kaczyńskiego"

Dodano: 
Piotr Semka
Piotr Semka Źródło: PAP / Arek Markowicz
– Potwierdza się „klątwa Lecha Kaczyńskiego”. Lech Kaczyński wygrał z Donaldem Tuskiem w 2005 roku, a w roku 2010 Tusk sam się uchylił i nie kandydował na prezydenta. Teraz miał taką szansę i znowu się nie decyduje. Jest w tym coś symbolicznego – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Piotr Semka.

Donald Tusk podjął długo wyczekiwaną decyzję ws. startu w wyborach prezydenckich. – Po głębokim namyśle podjąłem decyzję, że nie będę kandydował – powiedział na konferencji prasowej w Brukseli. Były premier uciął w ten sposób ciągnące się od dłuższego czasu spekulacje O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy publicystę tygodnika "Do Rzeczy" Piotra Semkę.

– Jednak mieli rację ci wszyscy, którzy twierdzili, że Tusk jest osobą wygodnicką, która chce odcinać rozmaite kupny – stwierdził Semka.

Zapytany o to, czy dzisiejsza decyzja oznacza koniec Donalda Tuska w polskiej polityce, publicysta ocenił, że niewątpliwie były premier będzie chciał odgrywać rolę patrona opozycji, ale jednocześnie traci szansę, na realną walkę z PiS-em.

– Jest to koniec w tym sensie, że Tusk nie jest w stanie rzucić PiS-owi poważnego wyzwania. Pozostaje mu takie dogadywanie, gra w roli dobrego wujka. Tusk zawsze to robił i zawsze będzie to robił, ale to już nie jest poważne. Tusk nie jest zdolny do rzucenia poważnego wyzwania – podkreśla publicysta.

Semka dodał, że cały czas otwartym pozostaje pytanie, czy Donald Tusk zaangażuje się w jakąś akcję pod tytułem „jeden wspólny kandydat opozycji”.

– O ile w ciągu tego roku Donald Tusk wciągnął Platformę w brak zdecydowanego lidera kampanii, bo wszyscy przecież oglądali się na niego, to teraz chyba pod wpływem różnych oskarżeń były premier postanowił zamknąć sprawę. W tym sensie wykonał pozytywny gest pod adresem Platformy. Pytanie czy Tusk będzie miał ambicje, by namaścić wspólnego kandydata opozycji. Ale z drugiej strony jeżeli takim kandydatem zostałby np. Kosiniak-Kamysz zostałby tym kandydatem, to byłoby to już tak wyraźne podkreślenie, że PO jest partią schyłkową, że byłoby to wbiciem noża w plecy – podkreślił publicysta w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl

Czytaj też:
"Stchórzył. Nazwijmy rzeczy po imieniu". Fala komentarzy po decyzji Tuska
Czytaj też:
Wybory prezydenckie 2020. Donald Tusk podjął decyzję

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także