W ciągu ostatnich dwóch dni w Holandii doszło do trzech eksplozji w polskich sklepach – we wtorek nad ranem w Aalsmeer niedaleko Amsterdamu oraz w miasteczku Heeswijk-Dinther w Brabancji Północnej.
O trzecim wybuchu poinformowano w środę rano. Doszło do niego w centrum handlowym De Beverhof w Beverwijk. Eksplozja uszkodziła fasadę supermarketu, pozostawiając gruz leżący po drugiej stronie ulicy. Nikt nie został ranny.
W reakcji na te wydarzenia wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował, że polscy dyplomaci zwrócili się do ambasady Holandii "z wyrazami zaniepokojenia, oczekiwaniem szczegółowego i pilnego śledztwa w sprawie" oraz oczekiwaniem zapewnienia bezpieczeństwa polskim obywatelom.
Wiceminister spraw zagranicznych dodał, że polskie służby konsularne w Holandii pozostają w kontakcie z miejscowymi władzami.
Jak podaje TVP Info, wszystkie z uszkodzonych sklepów noszą nazwę "Biedronka", ale nie są związane ze znaną siecią supermarketów w Polsce. Mimo tej samej nazwy oba sklepy nie mają ze sobą nic wspólnego.
Czytaj też:
Dlaczego Holandia atakuje Polskę? Powód jest prosty