Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski był w środę gościem Kamili Biedrzyckiej w programie "Express Biedrzyckiej". Wśród poruszonych kwestii znalazła się ta dotyczące zjednoczenia opozycji. Dziennikarka zwróciła politykowi uwagę, że partiom opozycyjnym nie udało się porozumieć nawet w sprawie prounijnej manifestacji.
"Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski"
– Wysłaliśmy do wszystkich jasny sygnał: bądźmy tego dnia razem. Wygrały ruchy współzawodnictwa zamiast współpracy, ale na końcu wszyscy liderzy byli na demonstracjach. Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski i następnym razem będziemy razem, w jednym miejscu – odparł Rafał Trzaskowski.
Polityk PO przyznał jednocześnie, że wciąż wierzy w ideę zjednoczenia opozycji. Wyraził przekonanie, że gdyby dzisiaj Jarosław Kaczyński wyszedł i powiedział, że wybory są za trzy miesiące, to opozycja wykazałaby się dojrzałością i porozumiała się, bo po prostu skurczyłby się horyzont czasowy. – Ja oczywiście chciałbym, żeby to porozumienie było jak najszybciej – zadeklarował.
"To nie jest prosty scenariusz"
W programie pojawił się też temat sytuacji w Platformie Obywatelskiej po powrocie Donalda Tuska. Tu Trzaskowski przyznał, iż martwi go, "że tak szybko zmieniamy zdanie". – Jeszcze 2-3 miesiące temu wszyscy mówili, że Tusk jest absolutnie konieczny do tego, żeby budować silną opozycję, a teraz słyszę głosy, że nie pojawił się cud. Cud się nie wydarzy! Dziś to bardzo trudne zadanie, walczyć na tak nierównym gruncie. To nie jest prosty scenariusz – podkreślił prezydent Warszawy.
Czytaj też:
Premier bezlitosny dla opozycji: To się zrodziło w chorej wyobraźni waszych PR-owcówCzytaj też:
"Kompletnie nad sobą nie panował". Zaskakujące słowa Kaczyńskiego o TuskuCzytaj też:
Nie będzie delegalizacji Marszu Niepodległości. Prokuratura uzasadnia decyzję