W poniedziałek rano Rosja przeprowadziła zmasowane ataki na Ukrainę. Rakiety spadły nie tylko na Kijów. Do eksplozji doszło m.in. we Lwowie. W mediach pojawiają się informacje o eksplozjach w Żytomierzu, Lwowie, Tarnopolu oraz w Dnieprze. Mer Lwowa Andrij Sadowy powiedział na antenie Polsat News, że w mieście nie został zaatakowany obiekt wojskowy, lecz infrastruktura cywilna.
Ataki Rosji na cywilów na Ukrainie wyrazem desperacji?
– Myślę, że to jest objaw słabości. Władimir Putin widzi, że brak jest jakichkolwiek sukcesów na froncie, wręcz przeciwnie, to ukraińskie wojsko zdobyło brawurowo dużą część obwodu charkowskiego, podobnie na prawym brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim i oczywiście to spektakularne uderzenie w Most Kreczeński. W ramach takiej niemocy Putin uderza w cele cywilne – stwierdził Marcin Przydacz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, na antenie Polsat News.
Wiceszef MSZ zauważył, że Rosja nie ma sukcesów na froncie w Donbasie czy Chersoniu. W związku z tym nie należy obawiać się, że zaatakuje NATO, które jest "najpotężniejszym sojuszem obronnym". Dodał, że spodziewa się różnego rodzaju operacji hybrydowych takich jak na polsko-białoruskiej granicy.
Polska sprawdza swoje schrony
Przydacz zaznaczył, że przebywa obecnie w Paryżu i brak mu informacji, które pojawiły się w mediach, że polskie służby kontrolują schrony. – Ale nawet jeśli rzeczywiście byłyby one realizowane, to w jakimś sensie by mnie to nie dziwiło. Lepiej być przygotowanym wcześniej na cokolwiek, dmuchać na zimne, niż później budzić się w sytuacji już bardzo trudnej – zauważył.
Wcześniej wiceszef MSWiA Maciej Wąsik poinformował, że straż pożarna rozpoczęła kontrolę stanu schronów w całym kraju. Polityk mówił w Polsat News, że to rutynowe działania, które zostały zaplanowane wcześniej.
Czytaj też:
Jeden dzień zmasowanych ataków na Ukrainę. Ile kosztował Rosję?Czytaj też:
Rosyjski dyplomata: Odpowiedzialność za ataki leży po stronie Kijowa