Szybko pojawił się jednak problem, ponieważ PiS niespodziewanie zgłosił poprawkę dotyczącą katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku. Zapis poprawki brzmiał: "Federacja Rosyjska jest bezpośrednio odpowiedzialna za zestrzelenie samolotu malezyjskich linii lotniczych (lot MH17) w lipcu 2014 r., kiedy to zginęło 298 pasażerów i członków załogi, oraz za katastrofę samolotu polskich sił powietrznych (lot 101) w Smoleńsku (Rosja) w kwietniu 2010 r., w której zginęło 96 osób znajdujących się na pokładzie, w tym Prezydent RP Lech Kaczyński, urzędnicy polskiego rządu, wysocy rangą dowódcy wojsk polskiego i NATO oraz członkowie polskiego parlamentu".
Przedstawiciele opozycji skandowali w stronę ław PiS "ruski agent". W pewnym momencie poseł Klaudia Jachira, która nagrywała innych polityków telefonem, podeszła do Jarosława Kaczyńskiego. Wówczas prezes partii został otoczony przez innych członków PiS, a marszałek Witek apelowała do poseł Jachiry o powrót na swoje miejsce.
W skandaliczny sposób zachował się poseł PiS Marek Suski, który wyrwał Jachirze telefon. (ostatecznie poseł go odzyskała). Marszałek Elżbieta Witek ogłosiła 10 minut przerwy.
Klimczak: Rozbój
Temat wrócił w sobotnim programie z udziałem polityk w Radiu Zet.
Poseł Cezary Tomczyk z KO przyznał, że również krzyczał "ruski agent" w stronę Antoniego Macierewicza. Jak powiedział, uważa go za pożytecznego idiotę. — Nie kto inny, tylko pan Suski wyrwał Klaudii Jachirze telefon i doprowadził do gigantycznej awantury i przerwania obrad — tłumaczył polityk.
— Nie udało się ze względu na to, że PiS robi wszystko, co jest tak naprawdę agendą rosyjską, po to, żebyśmy się ze sobą nie zgadzali w fundamentalnych sprawach. Jeśli ktoś się zachowuje jak agent, to prawdopodobnie nim jest — stwierdziła Anna Maria Żukowska z Lewicy.
— Pan Suski zachował się jak "gimbaza". To wygląda tak, gdy ktoś próbuje podejść do Kaczyńskiego, natychmiast wstaje sześcioro bulterierów. Ich funkcja w Sejmie polega na tym, żeby chronić kordonem sanitarnym Kaczyńskiego przed resztą świata. Suski zawsze jest pierwszy do tego — opisywał wydarzenia sejmowe Artur Dziambor, polityk Konfederacji.
Z kolei Dariusz Klimczak z PSL wyjaśniał, że zgoda opozycji oznaczałaby zgodę na tezy zawarte w raporcie podkomisji Macierewicza. — Tam doszło do tego, że Suski wyrwał telefon Jachirze. Gdyby to się działo na ulicy, to się nazywa rozbój i kodeks karny odpowiednio to traktuje. Nawet myślę, że dresiarze postępują bardziej kulturalnie, niż to się stało w Sejmie — mówił o spięciu Jachiry i Suskiego.
— Mam nadzieję, że dojdzie do porozumienia w tej sprawie. Ja sobie nie wyobrażam sytuacji, że rezolucja dotycząca zbrodniczej działalności Rosji przyjęta w Polsce miałaby się nie odnosić do katastrofy smoleńskiej — podsumował europoseł PiS Karol Karski.
Czytaj też:
Kwaśniewski: Polityka Kaczyńskiego ułatwia Rosji zadanie