Kolejna zmiana zaproponowana prezydenta dotyczy ścieżki odwoławczej od decyzji komisji – wnioski miałyby być rozpatrywane przez sądy powszechne, a nie sądy administracyjne.
Zmienione mają być także tzw. środki zaradcze. – Proponuję żeby te środki zaradcze zostały zlikwidowane i proponuję, aby na ich miejsce pozostało tylko stwierdzenia komisji, że osoba wobec której ustalono, że działała pod rosyjskimi wpływami, że taka osoba nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym – tłumaczył prezydent Duda podczas konferencji prasowej, na której ogłosił zaproponowane przez siebie zmiany.
"To był przełom"
"Nowogrodzka nie wiedziała, że prezydent zaproponuje nowelizację ustawy. Dobijali się od rana, próbując się dowiedzieć, w jakiej sprawie będzie wystąpienie. Byli kompletnie zaskoczeni" – mówił Onetowi rozmówca z Pałacu Prezydenckiego.
Według informatora, przełom w postawie prezydenta nastąpił w środę 31 maja. – Kluczowa była środa, kiedy z wokandy w Trybunale Konstytucyjnym spadły dwie sprawy, w tym jedna ze skargi prezydenta. TK nie działa i Andrzej Duda obawiał się, że podobnie będzie z jego skargą dotyczącą ustawy o komisji weryfikacyjnej. Stąd nowelizacja – czytamy.
"Pewne jest, że PiS wystraszyło się reakcji na podpis prezydenta, zwłaszcza zwiększonej mobilizacji wokół marszu 4 czerwca, który organizuje opozycja. Być może chodziło o zabranie przeciwnikom rządu tlenu. A być może jedynie o ograniczenie strat wizerunkowych samego prezydenta" – opisuje serwis.
Portal dodał, że kierownictwo partii rządzącej z dużym dystansem podchodzi do ruchu prezydenta.
Czytaj też:
"Nie znaleźli kamikadze". Burza po decyzji prezydenta