Sikorski mówił w radiu Tok FM, że obrazki z hasłami, które poszły w świat, to "katastrofa wizerunkowa dla naszego kraju zagranicą". Pytany, czy media zagraniczne mają racje, że Marsz Niepodległości "był rasistowski i faszystowski", odpowiedział: – Przekaz idzie taki, jaki można zobaczyć w medialnych relacjach.
– Jeżeli nie jakieś "lewactwo" tylko bardzo prawicowy "Daily Mail" i "Wall Street Journal" – głos amerykańskiej finansjery piszą o marszu faszystów w Polsce, to znaczy, że marsz i rząd, który z nim sympatyzuje, choćby poprzez upartyjnione media, udało mu się potwierdzić najgorsze stereotypy o Polsce, jako kraju tępych antysemitów i nacjonalistów – stwierdził były szef MSZ w rządzie Donalda Tuska.
Czytaj też:
Izraelski MSZ krytykuje Marsz Niepodległości. Domaga się reakcji polskich władz
"Policja wykonuje polecenia ONR"
Sikorski dodał, że nie można się dziwić krytycznym opiniom pod adresem Polski za granicą. Jak zaznaczył, "nie zneutralizują tego setki milionów wydanych na jakieś kampanie i pseudo kampanie". – Może teraz nasza prawica się dowie, że to co uważają za naturalne i akceptowalne nie jest kompletnie nieakceptowalne w cywilizowanym świecie i uważane za powód od wstydu – ocenił.
Jego zdaniem zanim PiS doszedł do władzy, Obóz Narodowo-Radykalny był traktowany przez policję jako organizacja, "przed która trzeba bronić obywateli". – Dziś czyta się o tym, że policjanci wykonują polecenia organizatorów z ONR. To jest miara zmiany – oświadczył były szef polskiej dyplomacji.
Czytaj też:
MSZ zabiera głos ws. Marszu Niepodległości: Był wielkim świętem Polaków