W Sejmie zorganizowano w środę debatę nad obywatelskim projektem refundacji in vitro. Uzasadnienie projektu przedstawiła poseł Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska. Projekt jest popierany przez partie tworzące koalicję. Co ciekawe, Prawo i Sprawiedliwość nie sprzeciwiło się przedstawionym propozycjom, ale zarekomendowało skierowanie ustawy do dalszego procedowania w komisji.
Jednak nie wszyscy przedstawiciele PiS podchodzą do propozycji z entuzjazmem. – Tu na tej sali dzisiaj wykorzystuje się nieszczęście wielu polskich rodzin w celu politycznym. Ale fakt podstawowy jest jeden – stanowiska Polaków w tej konkretnej sprawie są bardzo podzielone. Nie jest rozwiązaniem to rozwiązanie, które wy stosujecie, czyli wyzywanie części Polaków od "zacofańców", fałszywe zestawianie nauki z zabobonem. To nie rozwiąże problemu – powiedział poseł Paweł Szrot.
Szrot: Dobrze wiem, czym jest to nieszczęście
Były współpracownik prezydenta podkreślał, że zwolennicy projektu chcą uczyć "czym jest szczęście". – Próbujecie nas uczyć, czym jest szczęście. Próbujecie nas uczyć, jak wygląda nieszczęście osób, które bezskutecznie starają się o dziecko. O tym wszystkim dobrze wiemy – wskazał parlamentarzysta. Szrot opowiedział o własnej walce o dziecko.
– Ja osobiście dobrze o tym wiem. Przez 6 lat starałem się i walczyłem o to, żeby nasza rodzina miała dziecko, była pełna. Wbrew temu, co mówiła jedna z przedmówczyń, nie zdawaliśmy się na fuks, korzystaliśmy z najnowocześniejszych metod medycznych. Oczywiście wykluczyliśmy z góry te metody, które są niezgodne z naszymi wartościami etycznymi. Po 6 latach, dowód na to, że te metody, które szanują wartości medyczne są skuteczne, biega po okolicznym przedszkolu, uśmiechnięty od ucha do ucha. Ma prawie 2 latka – podsumował poseł PiS.
Czytaj też:
"Okrutna władza". Kosiniak-Kamysz grzmi w SejmieCzytaj też:
"Selekcja dokonywana przez zootechnika". Braun zabrał głos ws. in vitro