Radosław Sikorski wygłosił w Sejmie wystąpienie, w którym zarysował kierunki polityki zagranicznej państwa na rok 2024. Mówił m.in. o relacjach Polski z UE, stosunkach z Niemcami kwestiach bezpieczeństwa oraz o wojnie na Ukrainie.
Szef polskiej dyplomacji stwierdził, że być może trzeba będzie zgodzić się na zmiany w unijnych traktatach, które spowodują rezygnację z zasady jednomyślności. Wszystko z powodu planowanego rozszerzenia Unii Europejskiej o nowe państwa m.in. Ukrainę. Jeśli UE ma być mocarstwem, jak powiedział Sikorski, to "musi sprawniej podejmować decyzje".
Szef MSZ atakował również opozycję. – Mateusz Morawiecki ma dzisiaj coś ważniejszego do roboty. Jest teraz w drodze do Budapesztu, na kolejny sabat proputinowskich nacjonalistów – stwierdził Sikorski. – Suwerenność to ważna wartość. Ale poprzednicy wszędzie widzieli jej zagrożenie. Brytyjscy eurofobowie udowodnili, że można pokojowo opuścić, to dowodzi, że Unia to wspólnota i zapewnia suwerenność – przekonywał.
Spięcie z Braunem
Po przemówieniu ministra zaplanowano dyskusję oraz możliwość zadawania pytań. Następnie minister Sikorski przystąpił do udzielania odpowiedzi. Polityk odniósł się do zachowania prezydenta Andrzeja Dudy oraz konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego.
W pewnym momencie polityk Konfederacji Grzegorz Braun przerwał wypowiedź Sikorskiego słowami: "Panie ministrze, pan ma odpowiadać na pytania, a nie referować, co tam w mediach". Poseł doczekał się odpowiedzi ze strony ministra.
– Poseł największego klubu sugeruje, że MSZ wykonuje czyjeś polecenia, panie pośle, poważny zarzut, tylko kompletnie chybiony. Proszę dać choć cień dowodu na tak skandaliczne twierdzenie. Jest stare msz-owskie powiedzenie: "na gębę jest krem Nivea, a potrzebne są papiery, dowód" – powiedział.
Czytaj też:
"Ostrzegałem. Wtedy mnie wyśmiewano". Jaki: Posłuchajcie dzisiaj SikorskiegoCzytaj też:
Kaczyński reaguje na słowa Sikorskiego: Polska suwerenność ma stać się incydentem historycznym