Ryszard Gromadzki: Nie ma pan poczucia, że przegrywamy batalię o narodową pamięć? Bohaterowie z polskiego panteonu niepodległościowego, o których od lat przypomina i których wydobywa z dołów niepamięci – realizując misję poszukiwań ofiar systemów totalitarnych – Instytut Pamięci Narodowej, tacy jak rtm. Pilecki, „Łupaszka” czy „Inka”, nijak nie pasują do dość podłych czasów, które nastały, do „uśmiechniętej Polski” Tuska.
Dr Karol Nawrocki: Patrzę na to z kilku perspektyw. Pamiętam dobrze czasy, które z pewnością i pan pamięta, kiedy postacie, które pan wymienił, i wiele innych wchodziły dopiero do zbiorowej pamięci Polaków, więc odpowiedź na to pytanie chciałbym podzielić na dwie części. „Wygraliśmy” tych bohaterów nie tylko instytucjonalnie. Przede wszystkim społecznie, bo przecież w całej Polsce działał wielki ruch osób dobrej woli, wrażliwych na kwestie historyczne, dzięki którym mamy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, mamy odnalezionych bohaterów, choćby wspomnianą przez pana Danutę Siedzikównę „Inkę”. Dlatego z całą pewnością udało się przywrócić ich narodowej pamięci po 45 latach sowieckiej propagandy i pierwszych latach transformacji ustrojowej, kiedy ten polski kompas wartości był bardzo rozregulowany. Co do tej najświeższej historii, o którą pan pyta, to mam swoją diagnozę. Ruch społeczny przy wsparciu instytucji doprowadził do głębokiego poczucia, że mamy swych bohaterów, którzy są wzorcem dla młodzieży, a także bohaterami osób starszych, które tyle lat na to czekały. Jednak obchody ku czci tych bohaterów zostały w pewnym sensie zinstytucjonalizowane. Rozmawiałem o tym z wieloma ludźmi, zanim zacząłem pracować w Instytucie Pamięci Narodowej. Przez wiele lat byłem społecznikiem działającym na rzecz polskiej pamięci historycznej na Pomorzu. Zdaniem wielu tych osób pamięć o bohaterach, których Polacy odkryli po upadku komunizmu, została nadmiernie zinstytucjonalizowana. Nie chcę powiedzieć, że trafiła do mainstreamu, ale jest faktem, że po dekadach cenzury ta tematyka zagościła szeroko w telewizji, zaczęła być wykorzystywana przez polityków. W rezultacie energia społecznego przeżywania tej pamięci została wytracona.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.