Ponad trzy lata od rozpoczęcia wojny na pełną skalę w Ukrainie stan polskich budowli ochronnych nadal należy ocenić jako bardzo słaby –przekonuje Interia. Jeszcze do niedawna również działania i wiedza instytucji odpowiedzialnych w tym obszarze były chaotyczne – dziś można mówić o pewnym porządku, ale postęp jest powolny.
Miażdżący raport NIK
Gdy w lutym 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę, wielu Polaków zaczęło zastanawiać się, gdzie w razie zagrożenia mogliby szukać schronienia. Szybko okazało się, że kraj nie jest przygotowany na taki scenariusz. Najwyższa Izba Kontroli już wtedy przeprowadziła kontrolę w gminach, a jej raport z 2024 r. ujawnił, że miejsca w schronach lub ukryciach ma zaledwie 4 proc. mieszkańców, a w części gmin nie ma ich w ogóle.
Samorządy pytane dzisiaj ponownie przyznają, że sytuacja właściwie się nie zmieniła. Prawie cztery lata od początku wojny Polska wciąż nie zapewnia obywatelom realnej ochrony. Lokalne władze zwracają uwagę na brak odpowiednich przepisów – przez półtora roku rządów PiS i kolejne półtora roku obecnej koalicji nie uchwalono ustaw pozwalających wydawać środki na obronę cywilną.
Deficyt schronów. Kraj nieprzygotowany na atak
Jak przypomina Jacek Cieślik z urzędu w Olkuszu, w 2022 r. wprowadzono ustawę o obronie ojczyzny, która nie uwzględniła kwestii cywilnych. Dopiero przepisy z grudnia 2024 r. wprowadziły rozwiązania prawne w tym zakresie, lecz wciąż brak rozporządzeń technicznych precyzujących, jakie standardy powinny spełniać takie obiekty. Bez tego nie można ani wznosić nowych schronów, ani modernizować już istniejących.
Samorządy podkreślają, że budowa obiektów ochronnych to proces wymagający czasu, pieniędzy i jasnych regulacji. Od początku 2025 r. obowiązuje ustawa, która uporządkowała system i wprowadziła rozróżnienie na schrony, ukrycia oraz miejsca doraźnego schronienia. Jednak poza pierwszym rozporządzeniem z lutego 2025 r., dotyczącym inwentaryzacji obiektów, nie pojawiły się kolejne akty wykonawcze.
Łukasz Szpyrka w swoim tekście na Interii wskazuje, że w wielu miastach – m.in. w Suwałkach, Warszawie czy Kołobrzegu – obecnie prowadzone są kontrole budynków, by sprawdzić, które można dostosować do nowych przepisów. Podobne działania podjęto np. w Jarocinie. Urzędnicy podkreślają jednak, że bez dalszych regulacji i finansowania prace nie mogą posunąć się naprzód.
Od 15 lat nie wybudowano żadnego schronu
W większości gmin objętych wcześniej kontrolą NIK sytuacja pozostaje niezmieniona. W Giżycku, Skarżysku-Kamiennej czy Zielonej Górze liczba miejsc ochronnych jest taka sama jak dwa lata temu. Niewielkie pozytywne zmiany widać m.in. w Dęblinie, gdzie przygotowano ponad 8,5 tys. miejsc doraźnego schronienia, czy w Kołobrzegu, gdzie również odnotowano wzrost liczby miejsc. W Białej Podlaskiej trwają ekspertyzy, które mają doprowadzić do powstania kilku tysięcy kolejnych miejsc.
Nie wszystkie aktualizacje przyniosły poprawę. W Świnoujściu liczba miejsc ochronnych spadła w porównaniu z danymi z raportu NIK. Jednocześnie urzędnicy wskazują, że realne zwiększenie bezpieczeństwa wymaga wieloletnich programów wspartych środkami z budżetu centralnego.
Jak poinformował wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Wiesław Leśniakiewicz w odpowiedzi na interpelację poselską, od 2010 r. w Polsce nie wybudowano żadnego nowego schronu – z powodu braku szczegółowych przepisów technicznych. Prace nad odpowiednim rozporządzeniem dopiero trwają.
Czytaj też:
Rząd chce zmienić prawo, aby umożliwić budowę schronów bez pozwoleniaCzytaj też:
Rosyjskie drony nad Polską. Efekty widać w Niemczech
