Benchmarkowy indeks MOEX (główny denominowany w rublach benchmark rosyjskiego rynku akcji) zyskał na początku czwartkowego notowania aż o 10 proc.
Zgodnie z nowymi przepisami rosyjskiej giełdy, inwestorzy zagraniczni nie mogą sprzedawać akcji.
Atak na Ukrainę
Rosyjskie akcje ostatnio notowane były 25 lutego, dzień po tym, jak inwazja Władimira Putina na Ukrainę spowodowała gwałtowny spadek ich wartości. Indeks MOEX stracił w tym roku około 35 proc. swojej wartości, podczas gdy indeks RTS – denominowany w dolarach – spadł aż o 42 proc.
W ciągu kilku tygodni po zaprzestaniu handlu rosyjskimi akcjami sankcje nałożone przez Zachód zmiażdżyły rubla i wprawiły rosyjską gospodarkę w potężne kłopoty. Jak donoszą zachodnie media, prezydent Joe Biden ma ogłosić dodatkowe sankcje na Rosję podczas swojej podróży do Europy.
Według Reuters w pierwszej połowie 2021 roku fundusze zagraniczne posiadały ponad 80 proc. wszystkich akcji notowanych na moskiewskiej giełdzie. Stany Zjednoczone i Kanada stanowiły 54 proc. całości, 22 proc. pochodziło z Wielkiej Brytanii a 21 proc. - z reszty Europy.
Administracja Bidena określiła ponowne otwarcie jako "farsę”.
– Po prawie miesięcznym zamknięciu swoich rynków, Rosja ogłosiła, że dopuści do obrotu tylko 15 proc. akcji notowanych na giełdzie, obcokrajowcom zabrania się sprzedaży swoich akcji, a krótka sprzedaż została ogólnie zakazana. Rosja dała jasno do zrozumienia, że zamierza przeznaczać rządowe środki na sztuczne wspieranie akcji spółek, które są notowane na tamtejszej giełdzie – stwierdził w oświadczeniu zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Daleep Singh. – To nie jest prawdziwy rynek ani zrównoważony model, co tylko podkreśla izolację Rosji od globalnego systemu finansowego – dodał.
Czytaj też:
Kolejny europejski kraj zwiększa wydatki na obronnośćCzytaj też:
"Nie wyobrażam sobie, żeby Putin kroczył po czerwonym dywanie". Wiceszef MSZ o szczycie G20