W Niemczech, podobnie jak w Polsce, narasta powszechna obawa przed nadchodzącym sezonem grzewczym. Wszystko przez możliwe deficyty gazu spowodowane nałożeniem sankcji na Rosję i polityką klimatyczną Unii Europejskiej. Jesienno-zimowy sezon grzewczy najprawdopodobniej przyniesie Niemcom kłopoty z ogrzaniem domów i mieszkań.
Energetyka. Rosja czy Europa?
Nad sprawą pochylają się komentatorzy wiodących niemieckich gazet. Podkreślają, że kryzys energetyczny dotknie nie tylko Niemcy, ale także inne europejskie kraje. Stawiają w związku z tym pytanie: kto dłużej wytrzyma - Rosja czy europejskie demokracje?
Publicysta "Sueddeutsche Zeitung" Josef Kelnberger zwraca uwagę na ekonomiczny aspekt wojny rosyjsko-ukraińskiej.
"Wojnę w Ukrainie rozstrzygnie na swoją korzyść ta strona, która wykaże większą wytrwałość – rosyjski dyktator albo demokracje zachodnie. Z tego punktu widzenia istnieją powody do niepokoju. Unia Europejska sprawia wrażenie osłabionej, pozbawionej złudzeń i pełnej wątpliwości" – pisze Kelnberger.
W nowym pakiecie sankcji przewidziany jest zakaz importu złota, ale nie ma mowy o wyrugowaniu rosyjskich nośników energii z Europy. "Wręcz przeciwnie. Z zapartym tchem czeka się na czwartek, gdy okaże się, czy Władimir Putin prześle gaz rurociągiem Nord Stream 1, przynajmniej trochę" – pisze niemiecki publicysta.
Komentator jasno stwierdza, że Putin zakręcając kurek z gazem w istocie – choć nie w rozumieniu militarnym – ale przeniósł konflikt na terytorium Unii Europejskiej. "Stawką konfliktu jest solidarność w Europie; między państwami, ale także między rządami poszczególnych krajów i ich obywatelkami i obywatelami" – pisze na łamach "SZ".
"Czy w razie problemów z zaopatrzeniem w gaz kraje UE będą rzeczywiście sobie pomagać? Czy raczej w Niemczech zabraknie gazu, ponieważ rządy Holandii czy Belgii będą wolały ogrzać swoich obywateli i ratować swoją gospodarkę?" – zastanawia się Josef Kelnberger.
Oczy skierowane na Niemcy
W dalszej części tekstu Kelnberger dostrzega, że żądania całkowitej rezygnacji z rosyjskiego gazu ucichły. Ocenia, że w Europie zdano sobie sprawę z tego, że nie uda się w ten sposób zmusić Kremla do kapitulacji.
Publicysta zaznacza, że w konfrontacji z Federacją Rosyjską "Europa potrzebuje wytrwałości, a siła gospodarcza jest jej najsilniejszą bronią". "Jeżeli gospodarka się rozsypie, dojdzie do zaburzeń społecznych" – ostrzega, zaznaczając, że poparcie społeczne dla wprowadzania kolejnych sankcji wyraźnie spada.
Kelnberger stwierdza, że Europa stoi wobec historycznych wyzwań. W jego opinii nie politycy europejscy nie mogą dopuścić do tego, żeby ludzie marzli, tracili zatrudnienie i mieszkania, bo nie będzie ich stać na opłacenie rachunków za energię.
"Wszystkie oczy w Europie skierowane są na Niemcy – największą gospodarkę europejską fatalnie uzależnioną od rosyjskiego gazu. Kraj musi się przygotować do zimy, która może wyrządzić ciężkie szkody europejskim demokracjom" – podsumowuje publicysta "Sueddeutsche Zeitung".
Czytaj też:
Bruksela chce zmusić kraje UE do oszczędzania gazu. Przygotowuje nowe uprawnieniaCzytaj też:
Rosja znajduje alternatywnych nabywców surowców. Oto jeden z kierunków