Według doniesień amerykańskich mediów administracja Bidena wkrótce wprowadzi przepis zakazujący dzierżawy wydobycia ropy i gazu w pobliżu historycznych siedzib rdzennych Amerykanów. Dzieje się to, pomimo silnego sprzeciwu lokalnych przywódców rdzennych mieszkańców, którzy twierdzą, że rząd uniemożliwia im pobieranie opłat licencyjnych na ich ziemi.
Rdzenni mieszkańcy protestują
Reguła, ogłoszona przez Departament Spraw Wewnętrznych (DOI) w listopadzie 2021 r., wdrożyła 20-letnie moratorium na federalną dzierżawę wydobycia ropy i gazu w promieniu 16 km od Narodowego Parku Historycznego Chaco w północno-zachodnim Nowym Meksyku. Sekretarz spraw wewnętrznych Deb Haaland powiedziała, że zasada, która oznaczałaby wycofanie 336 000 akrów gruntów publicznych z dzierżawy, chroniłaby środowisko i „bogate dziedzictwo kulturowe” regionu.
– Niczego nie niszczymy, sami jesteśmy rdzennymi Amerykanami. Nikt nie niszczy parku – powiedziała w wywiadzie dla Fox News Digital Delora Hesuse, obywatelka Navajo Nation, która posiada przydzieloną ziemię w regionie Greater Chaco. – Firmy naftowe z pewnością nie niszczą parku. I mają nową technologię – dodała.
Zwycięstwo ekologów?
Hesuse reprezentuje grupę obywateli Navajo, którzy posiadają ziemię przydzieloną im przez rząd federalny od pokoleń oraz która jest często dzierżawiona firmom wiertniczym i poszukiwawczym ropy i gazu. Grupa sprzeciwia się administracji Bidena, twierdząc, że uniemożliwiłoby jej to pobieranie tak potrzebnych tantiem z ziemi, którą posiadali od dziesięcioleci.
Chociaż administracja prezydenta stwierdziła, że zasada nie wpłynie na działki należące do plemienia, według Hesuse i innych lokalnych interesariuszy, w tym przywództwa Navajo Nation, blokowanie federalnej dzierżawy gruntów ostatecznie zablokowałoby rozwój na gruntach niefederalnych.
Czytaj też:
Ankietowani ocenili pracę prezydenta BidenaCzytaj też:
Ideologia ochrony środowiska a interesy Kremla w Europie