Opozycja, która szykuje się do przejęcia władzy, zapowiada nie tylko rozliczenie polityków Zjednoczonej Prawicy, ale także znaczne zmniejszenie wydatków na administrację państwową.
Z zapisów ustawy okołobudżetowej na rok 2024 wynika, że koszty funkcjonowania m.in. kancelarii premiera i prezydenta, NBP czy IPN to 5,48 mld zł. Z tej kwoty 1,63 mld złotych miały zostać przeznaczone na obsługę rządu. Po zmianie władzy koszty mają być radykalnie obniżone.
Cięcia wydatków
Jak zapowiada Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego, nowy rząd będzie zdecydowanie ciął wydatki na obsługę administracji rządowej oraz funkcjonowanie wielu instytucji.
– To wszystko zostanie przez nowy rząd polikwidowane i uporządkowane, a przyszłoroczne wydatki na kancelarię premiera urealnione – stwierdził polityk w rozmowie z portalem money.pl. Sawicki dodaje, że premier Mateusz Morawiecki stworzył w KPRM "własne centrum zarządzania krajem". Nowy szef rządu ma zlikwidować tę nieformalną strukturę.
"W kancelarii premiera na koniec 2021 r. pracowało 1331 osób, w tym 116 dyrektorów i ich zastępców oraz powołano 45 komórek organizacyjnych. W stosunku do roku 2015 r. to dwa razy więcej personelu" – donosi portal i dodaje, że tylko samo kierownictwo KRPM liczyło 28 członków.
Portal dodaje, że cięcia mogą nie ominąć również Kancelarii Prezydenta. Dziennikarze przytaczają "ultimatum" wicemarszałka Senatu Michała Kamińskiego, który zagroził prezydentowi Andrzejowi Dudzie ograniczeniem wydatków na jego kancelarię.
– Jeśli prezydent wybierze drogę hamulcowego reform, walkę z rządem, jeśli będzie używał pieniędzy podatników, by walczyć z ich wolą, to panu prezydentowi te pieniądze w sposób znaczący trzeba będzie ograniczać – powiedział polityk Trzeciej Drogi.
W tym roku na obsługę KPRP podatnicy wydali 250 mln złotych. Na przyszły rok zaplanowano kwotę 330 mln złotych.
Czytaj też:
"Dojdzie do awantury w Sejmie". Nowe informacje ws. GiertychaCzytaj też:
"Nie było zgody pozostałych partii". Zandberg: Na tym nie wolno oszczędzać