"Odnawialne źródła pieniędzy". OZE to pasożyt istniejący dzięki podatkom?

"Odnawialne źródła pieniędzy". OZE to pasożyt istniejący dzięki podatkom?

Dodano: 
Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen
Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen Źródło: PAP/EPA / STEPHANIE LECOCQ
System energii odnawialnej jest pasożytem na reszcie systemu energetycznego. OZE funkcjonuje wyłącznie dlatego, że wszyscy dopłacamy do niego z podatków – mówi Mateusz Dzieduszycki, współtwórca filmu "Odnawialne źródła pieniędzy".

– Inżynierowie, ludzie odpowiedzialni za system energetyczny rzadko powiedzą to oficjalnie, natomiast ja w czasie kręcenia filmu spotykałem się z setkami osób zawodowo związanych z energetyką i oni wszyscy poza kamerą stukają się w głowę, jeżeli chodzi o odnawialne źródła energii. Dla inżyniera, który umie liczyć kilowaty, to jest chore – system energii odnawialnej jest pasożytem na reszcie systemu energetycznego – mówi Mateusz Dzieduszycki, dziennikarz i reżyser filmu "Odnawialne źródła pieniędzy", pokazującego m.in., jak bardzo niekorzystne są odnawialne źródła energii.

OZE funkcjonuje, bo dopłacamy z podatków

Dzieduszycki powiedział w programie z cyklu "Rozmowy niekontrolowane" na kanale Łukasza Warzechy, że system OZE jeszcze funkcjonuje wyłącznie dlatego, że my wszyscy dopłacamy do niego z podatków. Jak dodał, system ten jest tak kosztowny i niewydajny, że jego zdaniem w przeciągu ok. 10, 15 lat zielona rewolucja się załamie, ponieważ wymusi to rzeczywistość ekonomiczna.

W trakcie programu Dzieduszycki podał kilka przykładów, pokazujących nieopłacalność OZE w Polsce. Wybudowanie elektrowni gazowej o mocy 1 gigawata kosztuje ok. 2 miliardów złotych. Natomiast wybudowanie farmy wiatrowej na Bałtyku, która realnie da podobny efekt, jest 10-krotnie droższe. Ponadto doprowadzenie kabli na dno Bałtyku przez lasy wybrzeża nie jest przyjazne środowisku. Do tego trzeba dołożyć magazyny energii. Kolejne koszty to konserwacja turbin wiatrowych, które i tak trzeba wymieniać często po krócej niż 10 latach, tłumaczył. – To wszystko sprawia, że elektrownie wiatrowe na morzu, zwłaszcza na polskim wybrzeżu Bałtyku, są kompletnie nieopłacalne – powiedział dziennikarz.

– Szwecja niedawno wycofała się z 13 projektów elektrowni wiatrowych. Świat powoli, szukając różnych pretekstów, wycofuje się z OZE, a my chcemy je w tej chwili stawiać – powiedział, nawiązując do ogłoszonego projektu farmy wiatrowej Baltica 2 za 30 miliardów złotych. – W imię czego? Chyba zarabiania pieniędzy, ale nie przez nas – dodał.

Dzieduszycki: Kosmiczne ceny energii elektrycznej przez odnawialne źródła energii

Zajmujący się energetyką dziennikarz powiedział, że żeby zasilić taką samą ilość terenu energią wiatrową czy fotowoltaiczną potrzeba ponad 100 razy więcej powierzchni niż wytwarzając przy źródłach kopalnych i jądrowych. W filmie są wyliczenia sięgające nawet 800 razy więcej terenu. W praktyce jest to zatem bardzo niekorzystne dla ekologii. Bardzo mocno widać to w Afryce, szczególnie w drenowanym przez Chiny Kongo, ale w mniejszym stopniu także w niektórych regionach Polski.

– Na naszych oczach ta zielona rewolucja zaczyna się kończyć. Z przyczyn ekonomicznych jest niemożliwe, żeby ona się utrzymała. Nikt nie będzie w stanie utrzymać tego szaleństwa. [...] Płacimy kosmiczne rachunki za energię elektryczną nie dlatego, że podrożało wydobycie węgla albo podrożała produkcja energii jądrowej. Płacimy dlatego, że dopłacamy w dotacjach do budowy odnawialnych źródeł energii. [...] te rachunki zawdzięczamy tzw. odnawialnej, darmowej, zielonej energii. Ona z zielenią ma tyle wspólnego, że zielone są dolary, które z niej pochodzą. Równie dobrze sobie radzą z euro i ze złotówkami – powiedział Dzieduszycki.

Zielona rewolucja zaczyna się kończyć

Dziennikarz przypomniał, że z zieloną rewolucją kończą już Amerykanie, ale żeby wytrzymać ekonomicznie, Unia Europejska również będzie zmuszona poluzować, co zresztą mniej lub bardziej śmiało jest widoczne w niektórych państwach, m.in. we wspomnianej Szwecji czy w Belgii, której władze zadeklarowały, że wrócą do energii jądrowej. – Dożyjemy tego, że to szaleństwo się skończy – powiedział Dzieduszycki, dodając, że producenci wiatraków i fotowoltaiki oraz ich polityczni i finansowi sponsorzy chcą sprzedać "to całe dziadostwo" zanim świat skończy na dobre z zieloną rewolucją.

Czytaj też:
Skutki Zielonego Ładu. Cukiernik: W Polsce zabraknie energii

Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: DoRzeczy.pl / Łukasz Warzecha, YouTube
Czytaj także