Dwa tygodnie temu Trybunał Konstytucyjny ogłosił wyrok w sprawie zgodności z konstytucją aborcji eugenicznej. Orzeczenie zapadło większością głosów. Sędziowie Leon Kieres i Piotr Pszczółkowski zgłosili zdanie odrębne do wyroku. – Przepis zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją – orzekł Trybunał Konstytucyjny.
Wyrok TK jest prawem obowiązującym. Nie ma od niego żadnego trybu odwoławczego lub możliwości zatrzymania wprowadzenia go w życie. Od momentu wydania orzeczenia trwają protesty środowisk lewicowych i feministycznych przeciwko decyzji sędziów Trybunału. Podczas manifestacji dochodziło do dewastacji pomników, profanacji świątyń oraz blokowania przejazdu samochodów.
"Liberalni Polacy uciekają do Berlina"
"Berliner Zeitung" podkreśla, że Polacy stanowią w stolicy Niemiec największą grupę imigrantów. Dziennik przekonuje, że do Berlina od 5 pięciu lat przyjeżdżają Polacy, którzy nie czują się bezpiecznie w państwie rządzonym przez PiS. Wśród nich zdaniem gazety znajduje się wiele osób "ze społeczności LGBT+ uciekających do Niemiec przed homofobiczną retoryką polskiego rządu".
Po ostatnim orzeczeniu TK ta tendencja miała się ponoć nasilić. "W Polsce Berlin uchodzi za otwarte i tolerancyjne miasto, które stało się centrum dla bojowników polskiego liberalnego ruchu oporu, angażujących się na rzecz praw LGBT i prawa do aborcji" - czytamy.
"Berliner Zeitung" wspomina również o manifestacjach do jakich dochodziło przed domem prezes TK Julia Przyłębska w stolicy Niemiec. "Wiele z tych akcji przyjęto w Polsce pozytywnie, choć była i krytyka w mediach społecznościowych, gdzie można było przeczytać, że radykalne protesty mogą odstraszać umiarkowanych demonstrantów" – wskazuje dziennik.
Merkel o protestach
Przypomnijmy, że niedawno sprawę manifestacji w Polsce komentowała Angela Merkel. Pytana na konferencji prasowej o protesty, powiedziała, że "prawo do demonstracji trzeba szanować". – Jest ono częścią wolnego społeczeństwa, ale i w tym wypadku demonstracje powinny mieć miejsce z zachowaniem dystansu społecznego i przestrzeganiem zasad higieny – dodała, nawiązując do pandemii COVID-19.
Jak informuje Deutsche Welle, kanclerz Niemiec poinformowała, że o eskalacji sytuacji w Polsce nie rozmawiała jeszcze z premierem Mateuszem Morawieckim.
Mówiąc o respektowaniu prawa do demonstracji, Merkel przypomniała, że protesty mają również miejsce w Niemczech. – W Berlinie jest obecnie więcej demonstracji niż w czasach przed epidemią koronawirusa – stwierdziła kanclerz RFN.
Czytaj też:
Cejrowski uderza w polityków prawicy. "Macie krew na rękach", "eugeniczna hołota"
Czytaj też:
Angela Merkel zabrała głos ws. protestów w Polsce