Polacy nie chcą aplikacji śledzących i szanują swoją prywatność. Ale czy całkowicie?

Polacy nie chcą aplikacji śledzących i szanują swoją prywatność. Ale czy całkowicie?

Dodano: 
Smartfon z napisem COVID-19
Smartfon z napisem COVID-19Źródło:Pixabay
Obok Bułgarów i Węgrów, jesteśmy narodem najmniej skłonnym do dzielenia się swoimi danymi z państwem – wynika z badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).

Eksperci przeanalizowali wyniki badań przeprowadzonych przed i w trakcie epidemii nad skłonnością Polaków do udostępniania instytucjom publicznym informacji o swojej lokalizacji, nawykach czy stanie zdrowia.

Niechętnie dzielimy się danymi z państwem

Okazało się, że mniej niż 30 proc. Polaków przekazałoby prywatne dane instytucjom publicznym. Z badań wynika, że odsetek ten jest znacznie wyższy wśród Szwedów czy Holendrów, gdzie wynosi niemal 80 procent. Generalnie epidemia koronawirusa przyczyniła się do tego, że Europejczycy stali się bardziej otwarci na udostępnianie swoich danych państwu.

W opinii Ignacego Święcickiego z zespołu gospodarki cyfrowej PIE, gdyby Polacy chętniej dzielili się danymi, to usługi publiczne mogłyby zostać poprawione. Jego zdaniem blokada w udostępnianiu danych dla usług publicznych wynika z braku zaufania do państwa. Święcicki ocenia, że niechęć Polaków do dzielenia się danymi ma jednocześnie związek z niskim na tle innych państw członkowskich UE poziomem kompetencji cyfrowych.

Polacy nie chcą aplikacji śledzących

Charakterystycznym przykładem jest niechęć Polaków do rządowej aplikacji Stop Covid ProteGO Safe. Jest to aplikacja przeznaczona na smartfony, zbierająca informacje o osobach w okolicy za pośrednictwem Bluetooth. Istota ProteGo Safe ma polegać na tym, że aplikacja powiadamia o zakażonych użytkownikach, z którymi mieliśmy w ostatnim czasie jakiś kontakt.

Na ProteGo Safe rząd wyłożył z pieniędzy podatników już 7 mln zł, jednak do marca br. informacje o możliwym kontakcie z zakażoną osobą wysłano do mniej niż 4 tys. użytkowników.

Analitycy wskazują jednak na naszą niekonsekwencję w tym zakresie. Chcemy bowiem dbać o prywatność w obliczu państwa, ale zdecydowanie gorzej jest z ochroną danych przed cyfrowymi gigantami takimi, jak Facebook, Google czy Apple, z którymi dzielimy się niemal bez kontroli.

Ekspertka w dziedzinie cyfrowej transformacji w Akademii Leona Koźmińskiego, Karolina Małgocka wskazuje, że otrzymując darmowe usługi w internecie, tak naprawdę płacimy za nie danymi.

– Kiedy firma świadczy usługi przez internet, zawiera z klientem swego rodzaju transakcję – w zamian za wgląd do jego danych oferuje produkt, którego klient poszukuje. Zawierany jest mikrokontrakt społeczny – tłumaczy Małgocka w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Czytaj też:
Rządowa aplikacja ProteGo Safe będzie rozbudowywana
Czytaj też:
Gowin chce "paszportów covidowych". Mentzen: To rozwiązane totalitarne

Źródło: rp.pl
Czytaj także