Ambasadorem Ukrainy w Niemczech został na początku prezydentury Petra Poroszenki. Zawodowy dyplomata z wieloletnim stażem. Karierę zaczął w 1997 r. jako 22-letni pracownik kancelarii prezydenta Łeonida Kuczmy. Następnie był m.in. sekretarzem ambasady w Wiedniu czy konsulem generalnym Ukrainy w Hamburgu, kierował jednym z departamentów w MSZ. Pełnił też funkcję sekretarza Komitetu Konsultacyjnego Prezydentów Polski i Ukrainy. Specjalista od prawa międzynarodowego i stosunków międzynarodowych.
Nazywa się tak samo jak przywódca jednej z dwóch brutalnie się nawzajem zwalczających frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Różnice między melnykowcami i banderowcami były raczej personalne i taktyczne niż ideologiczne. Oba odłamy chciały wykorzystać III Rzeszę do realizacji swoich celów. To jednak melnykowcy byli bardziej lojalnymi sojusznikami Hitlera. Konsekwentnie opowiadali się za formowaniem regularnych oddziałów u boku Niemiec, poparli też utworzenie SS-Galizien, a sam Melnyk współpracował z Abwehrą. Banderowcy z kolei woleli samodzielną walkę partyzancką – i to właśnie oni założyli UPA i zorganizowali ludobójstwo na Wołyniu.
Współcześnie żyjący Andrij Melnyk nigdy nie chwalił się, by miał rodzinne związki z przywódcą OUN-M (w jego pracy to mogło mu raczej przeszkodzić niż pomóc), ukraińskie media nigdy się na ten temat nie rozpisywały. Zgadza się nazwisko (dość jednak popularne na Ukrainie), związki z Niemcami i to, że obaj pochodzą z Galicji („starszy” – z Woli Jakubowej pod Drohobyczem, „młodszy” – ze Lwowa). To jednak zbyt mało, by spekulować o powiązaniach z jednym z dwóch najsłynniejszych ukraińskich nacjonalistów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.