Należę do tych obserwatorów, u których wystąpienia kolejnych zeznających przed komisją śledczą do spraw Amber Gold przestały wywoływać dreszczyk emocji.
Może dlatego, że człowiek ma ograniczoną zdolność skupienia? A może dlatego, że już kilka razy wygłaszane przez członków komisji konkluzje, że w Gdańsku istniała mała Sycylia, że funkcjonowała tam prawdziwa mafia, że państwo wykazało się indolencją, że mieliśmy do czynienia za swoistym systemem tolerowania i wspierania korupcji, w który zaangażowani byli sędziowie, prokuratorzy, miejscowi politycy i służby – tak głęboko wbiły się w moją świadomość, że niczego więcej po dalszych jej pracach się nie spodziewałem.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.