Kandydat PiS Łukasz Kmita uzyskał 14 głosów. Z kolei Krzysztof Klęczar z PSL, którego w ostatniej chwili zaproponowały KO i ludowcy, uzyskał 18 głosów. W związku z tym żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganej większości. Aż 7 spośród 39 wszystkich oddanych głosów było nieważnych.
Tym samym pat w małopolskim sejmiku wciąż trwa. Przypomnijmy, że po wyborach samorządowych Prawo i Sprawiedliwość dysponuje tutaj większością. Uzyskany wynik dał partii Jarosława Kaczyńskiemu 21 z 39 możliwych mandatów. Jednak w wyniku buntu części radnych, którzy nie zgadają się z kandydaturą Kmity, PiS nie może skutecznie objąć funkcji marszałka.
W myśl przepisów, jeśli do 9 lipca radnym nie uda się wyłonić zarządu województwa, Małopolskę czekają nowe wybory do sejmiku. Scenariusz ten nie był jednak dotychczas brany na poważnie. To zmieniło się w miniony weekend, kiedy rozpisaniem nowych wyborów zagroził Ryszard Terlecki.
Bunt w PiS
W środę 19 czerwca podczas III Sesji Sejmiku Województwa Małopolskiego ponownie nie udało się wybrać marszałka województwa. Za kandydaturą faworyta Jarosława Kaczyńskiego zagłosowało 17 radnych. Przeciwko było 19. Warto zaznaczyć, że w obawie przed kolejną klęską głosowanie zostało przełożone z 17 czerwca. Wyznaczenie głosowania na 19 czerwca nie było przypadkowe, gdyż dzień wcześniej przy okazji wizyty w Krakowie Kaczyński zjawił się w biurze zarządu okręgowego PiS. Tam, według doniesień mediów, miał usłyszeć, że "wszystko jest dogadane".
Jarosław Kaczyński ma być zdeterminowany do przywrócenia porządku w małopolskich strukturach partii. Nie wyklucza także ryzykownego posunięcia, czyli doprowadzenia do nowych wyborów w regionie.
W jednym z wywiadów lokalny działacz PiS ujawnił zarzuty, jakie pojawiają się pod adresem faworyta prezesa. Kmita jako wojewoda napsuł krwi części radnych.
Czytaj też:
"Poważny cios dla partii Kaczyńskiego". Czarny scenariusz coraz bardziej realny?Czytaj też:
"Niech idą w diabły". Kaczyński wściekły na część działaczy PiS