Dziennikarz przyznaje, że sam początkowo nie był przeciwnikiem nowelizacji ustawy o IPN. – Nieprawdziwe wypowiedzi o polskich obozach koncentracyjnych faktycznie miały miejsce. Uważalem, że taka ustawa może mieć sens. Jednak jej międzynarodowe skutki były fatalne – mówi portalowi DoRzeczy.pl Andrzej Stankiewicz.
Jak stwierdza, zastanawiające jest to, że tak długo trwało, zanim rząd PiS podjął decyzję o złagodzeniu ustawy. – Zadziałało tu wiele elementów. Samo skierowanie tego do Trybunału Konstytucyjnego już świadczyło o tym, że w obozie władzy zdawano sobie sprawę z tego, że ta ustawa musi być zmieniona. Pozostaje pytanie, dlaczego trwało to tak długo.
Po pierwsze – PiS chciało by zostało to załatwione w Trybunale Konstytucyjnym. Jednak TK pomimo zapewnień prezes Julii Przyłębskiej nie robił nic przez kilka miesięcy. Po drugie – w szpitalu przebywał Jarosław Kaczyński. Dlatego wszelkie ruchy decyzyjne były wstrzymane. Jarosław Kaczyński wyszedł ze szpitala i dał zielone światło do wspólnej deklaracji – mówi publicysta Onet.pl.
W rozmowie z DoRzeczy.pl przypomina, że Onet.pl był krytykowany za informację o zamrożeniu wspólnych relacji polskich przywódców oraz najważniejszych amerykańskich polityków. – Politycy PiS mówili, że to nieprawda. Tymczasem w maju prezydent Andrzej Duda był w USA i nikt z amerykańskiej wierchuszki się z nim nie spotkał – mówi Andrzej Stankiewicz.
Jak dodaje, porozumienie z Izraelem jest w geopolitycznym żywotnym interesie Polski. – Amerykańska obecność wojskowa w naszym kraju jest kwestią naszego bezpieczeństwa. A nie możemy ułożyć sobie wspólnych relacji z USA bez dobrych relacji z Izraelem – dodaje dziennikarz. Jak podkreśla, wspólna deklaracja jest podpisana na użytek wewnętrzny – Raczej nie będzie miała wpływu na społeczność międzynarodową, ale ma służyć uspokojeniu twardego elektoratu – podsumowuje Andrzej Stankiewicz.
Czytaj też:
Tyszka: Okazało się, że polskie prawo pisane jest za granicą. Nie ma żadnego "wstawania z kolan"Czytaj też:
Lisicki o nowelizacji ustawy o IPN: To kompletnie przegrana wojna o pamięć. To forma kapitulacji
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.