"O 8 rano przyszedłem do Sądu Najwyższego z kontrolą poselską i zażądałem wydania jawnych przecież dokumentów z przeliczania głosów zrealizowanego przez kilka sądów rejonowych. Tzw. Izba Nadzwyczajna odmówiła mi wydania tych dokumentów. Obecnie czekam na decyzję pani Manowskiej" – taki wpis opublikował w środę poseł KO mec. Roman Giertych. Polityk ten najgłośniej domaga się ponownego przeliczenia głosów oddanych w wyborach prezydenckich. Giertych twierdzi, że doszło do licznych, systemowych fałszerstw, za które odpowiada PiS.
W odpowiedzi I prezes SN wyraziła krytykę wobec postawy polityka wskazując: "Pan Roman Giertych w dniu dzisiejszym podjął nieskuteczną próbę przedostania się do objętej szczególną kontrolą dostępu strefy w Sądzie Najwyższym, żądając wglądu do akt sprawy zainicjowanej złożonym przezeń protestem wyborczym. Akta te udostępniono mu jako uczestnikowi postępowania. Nie będąc jednak usatysfakcjonowanym ich zawartością, poseł zażądał dostępu do akt sprawy, w której nie jest uczestnikiem postępowania".
W odpowiedzi mecenas zarzucił kłamstwo. "Pani Manowska raczy łgać. Odmówiła mi dostępu do protokołów z posiedzeń sądów rejonowych przeliczających głosy i zrobiła to w bezczelny sposób. Tego typu kłamczuchy nie powinny pracować w żadnym zawodzie prawniczym" – napisał.
W czwartek SN opublikował mocny komentarz: "Poseł Giertych świadomie dezinformuje opinię publiczną i jednocześnie obraża PPSN. Uzyskał dostęp do akt swojej sprawy w środę 18.06 o godz. 8:45, o czym mowa jest w oświadczeniu PPSN. Nie uzyskał dostępu do akt innej sprawy, bo nie chciał złożyć stosownego wniosku". Pokazano dokument.
Koalicja rozkręca teorię o rzekomych systemowych fałszerstwach
W poniedziałek Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie z wyborów prezydenckich. Sprawozdanie Państwowej Komisji Wyborczej trafi teraz do Sądu Najwyższego, który rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta. Decyzję podejmie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNiSP), której status kwestionuje rząd Donalda Tuska, powołując się na orzeczenia europejskich trybunałów. Obecnie IKNiSP rozpatruje protesty wyborcze. Sędziowie ocenią, czy podczas głosowania doszło do naruszeń, a jeśli tak, to czy miały one wpływ na wynik wyborów. Termin składania protestów upłynął w poniedziałek (16 czerwca).
Niedawno sąd zdecydował o ponownym przeliczeniu głosów w 13 komisjach. Nie ma jednak podstaw, aby twierdzić, że skala nieprawidłowości jest na tyle duża, iż konieczne jest przeliczenie wszystkich głosów, a może nawet ponowne przeprowadzenie głosowania. Media państwowe zaczynają coraz głośniej podnosić ten temat.
Czytaj też:
Morawiecki: Sekta chce wyrzucić wynik wyborów do koszaCzytaj też:
Giertych chce ponownego liczenia głosów. Podał koszt
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.