Brudna kampania przeciwko Nawrockiemu. "Chodziła po ludziach z żoną zmarłego gangstera"

Brudna kampania przeciwko Nawrockiemu. "Chodziła po ludziach z żoną zmarłego gangstera"

Dodano: 
Karol Nawrocki / Logo PO
Karol Nawrocki / Logo PO Źródło: PAP / Radek Pietruszka / Darek Delmanowicz
Mimo że od wyborów prezydenckich minął już ponad miesiąc, na jaw wychodzą kolejne sekrety brudnej kampanii wymierzonej w Karola Nawrockiego.

Karol Nawrocki wygrał wybory prezydenckie, uzyskując w drugiej turze głosowania poparcie na poziomie 50,89 proc. Jego kontrkandydat Rafał Trzaskowski otrzymał 49,11 proc. głosów.

1 lipca Sąd Najwyższy na posiedzeniu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych podjął uchwałę o stwierdzeniu ważności wyboru prezydenta. Oficjalne zaprzysiężenie zaplanowano na 6 sierpnia. Nawrocki obejmie urząd po złożeniu wobec Zgromadzenia Narodowego przysięgi.

Kulisy brudnej kampanii

Jak ujawnił w poniedziałek tygodnik "Wprost", w samej końcówce kampanii prezydenckiej poseł PO, która należała do sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego, miała szukać na Pomorzu "kobiet, które mogłyby wystąpić pod nazwiskiem i oskarżyć Karola Nawrockiego o sutenerstwo".

– Posłanka Platformy Obywatelskiej chodziła po ludziach z żoną pewnego zmarłego gangstera i rozpytywały o prostytutki na Pomorzu. To tylko pokazuje poziom brudnej gry w kampanii – powiedział informator "Wprost".

"To nie jest skomplikowane. Posłanka PO, szukająca na Pomorzu, członek sztabu. W zasadzie desygnat może być tylko jeden" – skomentował za pośrednictwem platformy X Jan Kanthak, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

twitter

To jednak nie wszystko. – Na kilka tygodni przed wyborami pojawiła się strona internetowa Karol i Karolina, na której były podane dane pewnej kobiety i sugestia, iż ma ona dziecko z Nawrockim. Prawie wszystkie informacje podane na stronie się zgadzały poza jedną – rzekomym testem na ojcostwo Karola Nawrockiego. Jak się okazało opisywana osoba nie ma w ogóle dzieci – mówił "Wprost" jeden z członków sztabu wyborczego Nawrockiego. – Wszystko po to, by rozpocząć fejkową, negatywną kampanię przeciwko Karolowi Nawrockiemu. Zgłosiliśmy szybko stronę do NASK-u, a oni w 48 godzin ją zablokowali – dodał sztabowiec PiS.

Ingerencja w wybory

Tuż przed pierwszą turą wyborów prezydenckich Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) poinformowała o możliwej próbie ingerencji w kampanię wyborczą. "Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK zidentyfikował reklamy polityczne na platformie Facebook, które mogą być finansowane z zagranicy. Materiały wyświetlane były na obszarze Polski. Zaangażowane w kampanię konta reklamowe w ciągu ostatnich 7 dni wydały na materiały polityczne więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy" – podano w komunikacie.

Wkrótce potem Wirtualna Polska ujawniła, że źródło spotów jest w Polsce, a trop prowadzi do fundacji Akcja Demokracja, której prezes ma powiązania z Koalicją Obywatelską i był nagradzany przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Publikowane w sieci materiały promowały kandydata KO, a jednocześnie atakowały jego głównych konkurentów – Karola Nawrockiego (wspieranego przez PiS) oraz Sławomira Mentzena (Konfederacja).

Czytaj też:
Michnik porównuje wygraną Nawrockiego do wygranej Hitlera. "Pół Polski poszło złą drogą"
Czytaj też:
Nowa rola Czarnka? "Decyzja już zapadła"


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: Wprost / X
Czytaj także