NA PIERWSZY OGIEŃ Znany literat Ziemowit Szczerek wybrał się na granicę, aby zdać raport czytelnikom "Gazety Wyborczej". Przeszedł parę miejsc i orzekł: "Żadnych nielegalnych imigrantów nie widziałem". A oprócz tego uraczył czytelników "Wyborczej" koktajlem z kpin wobec obrońców granic i kolejną próbką swojego szyderczego spojrzenia na polski katolicyzm.
A oto próbka stylu: „Pojechałem na granicę zobaczyć, jak Kaczyński, Bąkiewicz, Bosak i reszta elity zrobili emerytów i chłopaków w balona [...]. W Bogatyni było ładnie, ale pusto.[...] Jest lipcowa sobota i podobno jesteśmy w samym środku migracyjnego i antymigracyjnego kryzysu. Tyle że w ogóle tego nie widać. Ani migrantów, ani wściekłych tłumów na ulicach”.
Reportaż uczestniczący to w mniemaniu mediów protuskowych najlepsza odpowiedź na wszelkie pytania o sytuację na granicach. Dziennikarze jadą na granicę, ogłaszają, że żadnych imigrantów nie widzieli, a potem relacjonują swoje rozmowy z napotkanymi osobami. Popisowy numer to opowieść mająca dwa szczeble dramaturgii.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
